|
|
|||||||||||||
Ostatnie 10 torrentów
Ostatnie 10 komentarzy
Discord
Wygląd torrentów:
Kategoria:
Muzyka
Gatunek:
Alternative Rock
Ilość torrentów:
305
Opis
...( Info )...
Artist: VA Title: Sounds From The Matrix 025 Year: 2024 Genre: alternative, dark wave, ebm Country: Brussels, Belgium Duration: 19 / 01:17:14 Format/Codec: MP3 Audio bitrate: 320 ...( TrackList )... 1. The Breath Of Life - Down We Go [4:15] 2. Hanging Freud - Falling Tooth [4:28] 3. Psy’aviah Feat. Sorrow Stories - Heaven Is Not Enough [5:51] 4. The Names - Apophenia [2:32] 5. The Ultimate Dreamers - Piano Ghost (Rough Mix) [3:42] 6. ImJudas - Go Away [3:00] 7. Lovelorn Dolls - A Heart Cries [3:26] 8. Freakangel - Death Bloom [3:32] 9. The True Union - Blinded [4:22] 10. Neikka RPM - Sharp As Lies [3:25] 11. Acylum - Oder Tod [4:34] 12. Miseria Ultima - Sworn To Control [3:57] 13. Avarice In Audio - Faith [4:41] 14. Noemi Aurora - Shining [4:58] 15. Elektrostaub Feat. Richard Bjшrklund (Spektralized) - You Are My Angel (Short Edit) [3:28] 16. Entrzelle - Hero (Matrix Edit) [4:56] 17. Elektroklдnge - Bordcomputer (Radio Edit) [3:42] 18. 808 Dot Pop - FM-AM [3:38] 19. Metroland - Cooperation In A Fragmented World [4:56]
Seedów: 14
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-11-03 00:30:54
Rozmiar: 178.92 MB
Peerów: 1
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Z dwóch albumów pod tytułem Let It Be lepszy jest ten młodszy. Fakt, byli tacy Liverpoolczycy – ich nazwiska pominę, by nie przysparzać im zbędnej reklamy – którym zdarzało się wymyślić, napisać, zagrać, nagrać i wydać parę rzeczy genialnych, jednak akurat nie pod tym tytułem. Natomiast Minnesotczykom z The Replacements właśnie na Let It Be udało się przeskoczyć samych siebie i przejść do historii z gitarami w rękach. Założę się o dowolną sumę w dowolnej walucie, że – może oprócz samych mieszańców owego stanu – więcej ludzi umie wskazać na mapie Kalifornię, Teksas czy Florydę niż Minnesotę. Ani nie wyróżnia się kształtem, ani rozmiarem, ani skrajnym położeniem. Nie ma tam niczego o takiej rozpoznawalności jak Golden Gate, jak Cape Canaveral, jak napis Hollywood. Dotykając się jednym bokiem z Kanadą, Minnesota leży tak daleko na północy, że zimą jest mroźniejsza niż Moskwa. A jednak nie powinna być całkiem anonimowa. Jej ślad można znaleźć w każdym polskim markecie budowlanym, gdzie na wielu taśmach, klejach i foliach stoi czerwone logo 3M, skrótowiec od Minnesota Mining and Manufacturing Company. Można też wspomnieć, że pochodzi stamtąd pewien literacki noblista, sędziwy, lecz jeszcze na chodzie; działa pod pseudonimem artystycznym Bob Dylan. Pochodził też Prince, dodajmy dla porządku. Oraz Hüsker Dü, który to zespół jeszcze nie ma recenzji na Artrocku, lecz solowy debiut jego lidera owszem. I tu jesteśmy już bardzo blisko właściwego tematu w czasie i przestrzeni. Gdyż zarówno Hüsker Dü jak i The Replacements powstali w 1979 roku, w oddzielonych tylko rzeką bliźniaczych miastach Saint Paul i Minneapolis. Podobnie debiutowali w hardcore punku, by prędko zmelodyjnieć i zająć znaczące miejsca na mapie amerykańskiego rocka alternatywnego. Znali się i poniekąd rywalizowali. I tak się składa, że jedni i drudzy swoje najlepsze albumy wydali w 1984. Let It Be to nie jest oczywiście przypadkowa nazwa płyty. Wzięła się stąd, że gdy zdesperowani muzycy szukali tytułu – co wydaje się całkiem proste, dopóki nie trzeba tego samemu zrobić – w końcu zdecydowali się pożyczyć / ukraść (niepotrzebne skreślić) tytuł pierwszej piosenki, którą zagra radio. Zagrało tę, która zaczyna się wersem: When I find myself in times of trouble. I tak zostało. Całkiem spójnie z autoironiczną nazwą grupy, która już na afiszu miała sugerować, że niestety, prawdziwy band nie przyjechał, jesteśmy tylko my w zastępstwie. Jak się nie podoba, to wypad. Faktycznie widzowie wypadali, przynajmniej niektórzy, zwłaszcza gdy The Replacements byli jeszcze mniej trzeźwi niż zwykle i mieli trudności z trafieniem w te takie, noo, długie, cienkie, metalowe… O, struny! Tak, czasem mieli problem trafić w struny. Innym problemem z punktu widzenia ortodoksyjnej punkowej publiczności była skłonność grupy do przekornego grania coverów najmniej odpowiednich piosenek. Owi ortodoksi może i słyszeli, że punk to podejście, a nie styl, jednak najwyraźniej ich to nie przekonało. The Replacements mieli dla nich za długie włosy, za jasne ciuchy i za ładne melodie. W takim otoczeniu chłopcy z zespołu uznali, że mają to w dupie i będą grać, jak im się podoba, a nie strzec czystości gatunku. Skoro umieją pisać – zwłaszcza wokalista Paul Westerberg, stopniowo przejmujący dowodzenie – zaraźliwe piosenki, czego większość ludzi nie umie, to żal byłoby nie skorzystać. Zanim się rozpadli, nagrali z tym podejściem kilka dobrych płyt. I jedną wybitną. Właśnie tę, na której okładce siedzą na daszku. Zainteresowanym podaję adres domu z daszkiem: 2215 Bryant Avenue S, Minneapolis, MN 55405. Dwa lata temu sprzedano go za 64.200 dolarów. Co prawda gdzieś między 1984 rokiem a teraźniejszością zniknęły strome schodki, ale reszta wygląda wielce podobnie. Oczywiście sami muzycy wyglądają zgoła inaczej. Gitarzysta Bob Stinson jest wręcz martwy od ćwierć wieku. Jego młodszy brat Tommy, wówczas nastolatek, ma się dobrze i dalej basuje, w tym przez 16 lat w Guns N’ Roses. Chris Mars zamienił perkusję na malarskie pędzle, natomiast frontman Paul Westerberg nagrywa w piwnicy i sprzedaje piosenki przez Bandcamp. Na poprzednim albumie grupy – Hootenany z 1983 – znalazł się taki wers: Label wants a hit and we don't give a shit. I faktycznie, mainstreamowej sławy The Replacements nigdy nie osiągnęli, ani jej nie chcieli. Z pełną premedytacją sabotowali swoje szanse na bycie gwiazdami. Szacunek! A przy tym wszystkim sporo ich piosenek wpada w ucho tak, jak porządny przebój powinien. Czerpią inspiracje z tak wielu źródeł jednocześnie, że efektem jest oryginalność. To dlatego do nazwania takiej muzyki wymyślono wówczas nowy termin alternative rock. To piosenki pod wysokim napięciem, hałaśliwe i chwytliwe. Na punk mają za dużo powietrza, na pop są zbyt szorstkie, zwłaszcza że pasji dodaje im głos Westerberga, określony przez kogoś jako gardłowy skowyt nastolatka, choć ja raczej powiedziałbym, że miał wdzięczny młody tenor przyprawiony chrypką, ale wcale nie przesadną, najwyżej pół cobaina. Świetnie pasuje do albumu, który brzmi całkiem jak uczucie dojrzewania wyryte w winylu. I Will Dare, jedyny tutejszy singiel, w paru rankingach został najlepszą piosenką The Replacements i zupełnie się nie dziwię, nawet jeśli sam zagłosowałbym inaczej. Jego się nie zapomina. Favorite Thing ma zabójczy refren. We’re Coming Out oraz Tommy Gets His Tonsils Out zaczynają się jak punkowa rzeźnia, lecz kończą się zgoła inaczej. Androgynous jest zgoła inne już od początku, z fortepianem, szczotkami na perkusji i tekstem, który wyprzedził swoje czasy o jakieś 35 lat, a w warunkach reaganowskiego backlashu musiał unieść kilka zdziwionych amerykańskich brwi. Black Diamond to jedyna w zestawie cudza kompozycja, Kissów. Wersja skrócona i unowocześniona, co w sumie brzmi jak NWoBHM. Wolałbym własny utwór w tym miejscu, choćby wydany dopiero na remasterze odrzut Perfectly Lethal, który po lekkim dopracowaniu wpasowałby się jak ta lala. Unsatisfied zawiera duże stężenie gitary akustycznej i melancholii, stosownie do tytułu. Przy czym pozwolę sobie fachowo wtrącić, że melancholia zespołu postpunkowego to zupełnie co innego niż bezjajeczne plumkanie jakiegoś gogusia w telewizji śniadaniowej. Seen Your Video jest głównie instrumentalne. Gitarowa rozkosz. Bob Stinson w życiu nie ślizgał się po gryfie z lepszym efektem. Gary’s Got a Boner to dwuipółminutowa czadowa piosenka o erekcji. Sixteen Blue jest w najbardziej oczywisty sposób inspirowane latami sześćdziesiątymi. Wreszcie finałowe Answering Machine składa się z bardzo niewielu ścieżek, może czterech, z czego w pełnej głośności są dwie. Na jednej Stinson hałasuje na gitarze elektrycznej, a na drugiej Westerberg wkłada całe serce i płuca w wyrażenie nienawiści do automatycznej sekretarki. Mnie przekonuje. How do you say I miss you to an answering machine? I to wszystko. Jedenaście piosenek, trzydzieści trzy minuty, żadnej pozycji na listach Billboardu w 1984, ale za to świetne miejsca na mnóstwie retrospektywnych list przez następnych czterdzieści lat, a nawet własna monografia. W sumie żadnego powodu do bycia unsatisfied – zarówno dla twórców, jak i dla słuchaczy tego innego Let It Be. Tyrystor ..::TRACK-LIST::.. I Will Dare 3:11 Favorite Thing 2:17 We're Comin' Out 2:20 Tommy Gets His Tonsils Out 1:51 Androgynous 3:14 Black Diamond 2:36 Unsatisfied 3:58 Seen Your Video 3:05 Gary's Got A Boner 2:25 Sixteen Blue 4:21 Answering Machine 3:37 ..::OBSADA::.. Chris Mars - drums, vocals Bob Stinson - lead guitar Tommy Stinson - bass guitar, vocals Paul Westerberg - lead vocals, rhythm guitar, piano, mandolin on 'I Will Dare', 12-string electric guitar on 'I Will Dare', lapsteel on 'Unsatisfied', production Additional musicians: Peter Buck - guitar solo on 'I Will Dare' Chan Poling - piano on 'Sixteen Blue' https://www.youtube.com/watch?v=VpN5e5i32Ys SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-30 16:51:16
Rozmiar: 79.60 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Z dwóch albumów pod tytułem Let It Be lepszy jest ten młodszy. Fakt, byli tacy Liverpoolczycy – ich nazwiska pominę, by nie przysparzać im zbędnej reklamy – którym zdarzało się wymyślić, napisać, zagrać, nagrać i wydać parę rzeczy genialnych, jednak akurat nie pod tym tytułem. Natomiast Minnesotczykom z The Replacements właśnie na Let It Be udało się przeskoczyć samych siebie i przejść do historii z gitarami w rękach. Założę się o dowolną sumę w dowolnej walucie, że – może oprócz samych mieszańców owego stanu – więcej ludzi umie wskazać na mapie Kalifornię, Teksas czy Florydę niż Minnesotę. Ani nie wyróżnia się kształtem, ani rozmiarem, ani skrajnym położeniem. Nie ma tam niczego o takiej rozpoznawalności jak Golden Gate, jak Cape Canaveral, jak napis Hollywood. Dotykając się jednym bokiem z Kanadą, Minnesota leży tak daleko na północy, że zimą jest mroźniejsza niż Moskwa. A jednak nie powinna być całkiem anonimowa. Jej ślad można znaleźć w każdym polskim markecie budowlanym, gdzie na wielu taśmach, klejach i foliach stoi czerwone logo 3M, skrótowiec od Minnesota Mining and Manufacturing Company. Można też wspomnieć, że pochodzi stamtąd pewien literacki noblista, sędziwy, lecz jeszcze na chodzie; działa pod pseudonimem artystycznym Bob Dylan. Pochodził też Prince, dodajmy dla porządku. Oraz Hüsker Dü, który to zespół jeszcze nie ma recenzji na Artrocku, lecz solowy debiut jego lidera owszem. I tu jesteśmy już bardzo blisko właściwego tematu w czasie i przestrzeni. Gdyż zarówno Hüsker Dü jak i The Replacements powstali w 1979 roku, w oddzielonych tylko rzeką bliźniaczych miastach Saint Paul i Minneapolis. Podobnie debiutowali w hardcore punku, by prędko zmelodyjnieć i zająć znaczące miejsca na mapie amerykańskiego rocka alternatywnego. Znali się i poniekąd rywalizowali. I tak się składa, że jedni i drudzy swoje najlepsze albumy wydali w 1984. Let It Be to nie jest oczywiście przypadkowa nazwa płyty. Wzięła się stąd, że gdy zdesperowani muzycy szukali tytułu – co wydaje się całkiem proste, dopóki nie trzeba tego samemu zrobić – w końcu zdecydowali się pożyczyć / ukraść (niepotrzebne skreślić) tytuł pierwszej piosenki, którą zagra radio. Zagrało tę, która zaczyna się wersem: When I find myself in times of trouble. I tak zostało. Całkiem spójnie z autoironiczną nazwą grupy, która już na afiszu miała sugerować, że niestety, prawdziwy band nie przyjechał, jesteśmy tylko my w zastępstwie. Jak się nie podoba, to wypad. Faktycznie widzowie wypadali, przynajmniej niektórzy, zwłaszcza gdy The Replacements byli jeszcze mniej trzeźwi niż zwykle i mieli trudności z trafieniem w te takie, noo, długie, cienkie, metalowe… O, struny! Tak, czasem mieli problem trafić w struny. Innym problemem z punktu widzenia ortodoksyjnej punkowej publiczności była skłonność grupy do przekornego grania coverów najmniej odpowiednich piosenek. Owi ortodoksi może i słyszeli, że punk to podejście, a nie styl, jednak najwyraźniej ich to nie przekonało. The Replacements mieli dla nich za długie włosy, za jasne ciuchy i za ładne melodie. W takim otoczeniu chłopcy z zespołu uznali, że mają to w dupie i będą grać, jak im się podoba, a nie strzec czystości gatunku. Skoro umieją pisać – zwłaszcza wokalista Paul Westerberg, stopniowo przejmujący dowodzenie – zaraźliwe piosenki, czego większość ludzi nie umie, to żal byłoby nie skorzystać. Zanim się rozpadli, nagrali z tym podejściem kilka dobrych płyt. I jedną wybitną. Właśnie tę, na której okładce siedzą na daszku. Zainteresowanym podaję adres domu z daszkiem: 2215 Bryant Avenue S, Minneapolis, MN 55405. Dwa lata temu sprzedano go za 64.200 dolarów. Co prawda gdzieś między 1984 rokiem a teraźniejszością zniknęły strome schodki, ale reszta wygląda wielce podobnie. Oczywiście sami muzycy wyglądają zgoła inaczej. Gitarzysta Bob Stinson jest wręcz martwy od ćwierć wieku. Jego młodszy brat Tommy, wówczas nastolatek, ma się dobrze i dalej basuje, w tym przez 16 lat w Guns N’ Roses. Chris Mars zamienił perkusję na malarskie pędzle, natomiast frontman Paul Westerberg nagrywa w piwnicy i sprzedaje piosenki przez Bandcamp. Na poprzednim albumie grupy – Hootenany z 1983 – znalazł się taki wers: Label wants a hit and we don't give a shit. I faktycznie, mainstreamowej sławy The Replacements nigdy nie osiągnęli, ani jej nie chcieli. Z pełną premedytacją sabotowali swoje szanse na bycie gwiazdami. Szacunek! A przy tym wszystkim sporo ich piosenek wpada w ucho tak, jak porządny przebój powinien. Czerpią inspiracje z tak wielu źródeł jednocześnie, że efektem jest oryginalność. To dlatego do nazwania takiej muzyki wymyślono wówczas nowy termin alternative rock. To piosenki pod wysokim napięciem, hałaśliwe i chwytliwe. Na punk mają za dużo powietrza, na pop są zbyt szorstkie, zwłaszcza że pasji dodaje im głos Westerberga, określony przez kogoś jako gardłowy skowyt nastolatka, choć ja raczej powiedziałbym, że miał wdzięczny młody tenor przyprawiony chrypką, ale wcale nie przesadną, najwyżej pół cobaina. Świetnie pasuje do albumu, który brzmi całkiem jak uczucie dojrzewania wyryte w winylu. I Will Dare, jedyny tutejszy singiel, w paru rankingach został najlepszą piosenką The Replacements i zupełnie się nie dziwię, nawet jeśli sam zagłosowałbym inaczej. Jego się nie zapomina. Favorite Thing ma zabójczy refren. We’re Coming Out oraz Tommy Gets His Tonsils Out zaczynają się jak punkowa rzeźnia, lecz kończą się zgoła inaczej. Androgynous jest zgoła inne już od początku, z fortepianem, szczotkami na perkusji i tekstem, który wyprzedził swoje czasy o jakieś 35 lat, a w warunkach reaganowskiego backlashu musiał unieść kilka zdziwionych amerykańskich brwi. Black Diamond to jedyna w zestawie cudza kompozycja, Kissów. Wersja skrócona i unowocześniona, co w sumie brzmi jak NWoBHM. Wolałbym własny utwór w tym miejscu, choćby wydany dopiero na remasterze odrzut Perfectly Lethal, który po lekkim dopracowaniu wpasowałby się jak ta lala. Unsatisfied zawiera duże stężenie gitary akustycznej i melancholii, stosownie do tytułu. Przy czym pozwolę sobie fachowo wtrącić, że melancholia zespołu postpunkowego to zupełnie co innego niż bezjajeczne plumkanie jakiegoś gogusia w telewizji śniadaniowej. Seen Your Video jest głównie instrumentalne. Gitarowa rozkosz. Bob Stinson w życiu nie ślizgał się po gryfie z lepszym efektem. Gary’s Got a Boner to dwuipółminutowa czadowa piosenka o erekcji. Sixteen Blue jest w najbardziej oczywisty sposób inspirowane latami sześćdziesiątymi. Wreszcie finałowe Answering Machine składa się z bardzo niewielu ścieżek, może czterech, z czego w pełnej głośności są dwie. Na jednej Stinson hałasuje na gitarze elektrycznej, a na drugiej Westerberg wkłada całe serce i płuca w wyrażenie nienawiści do automatycznej sekretarki. Mnie przekonuje. How do you say I miss you to an answering machine? I to wszystko. Jedenaście piosenek, trzydzieści trzy minuty, żadnej pozycji na listach Billboardu w 1984, ale za to świetne miejsca na mnóstwie retrospektywnych list przez następnych czterdzieści lat, a nawet własna monografia. W sumie żadnego powodu do bycia unsatisfied – zarówno dla twórców, jak i dla słuchaczy tego innego Let It Be. Tyrystor ..::TRACK-LIST::.. I Will Dare 3:11 Favorite Thing 2:17 We're Comin' Out 2:20 Tommy Gets His Tonsils Out 1:51 Androgynous 3:14 Black Diamond 2:36 Unsatisfied 3:58 Seen Your Video 3:05 Gary's Got A Boner 2:25 Sixteen Blue 4:21 Answering Machine 3:37 ..::OBSADA::.. Chris Mars - drums, vocals Bob Stinson - lead guitar Tommy Stinson - bass guitar, vocals Paul Westerberg - lead vocals, rhythm guitar, piano, mandolin on 'I Will Dare', 12-string electric guitar on 'I Will Dare', lapsteel on 'Unsatisfied', production Additional musicians: Peter Buck - guitar solo on 'I Will Dare' Chan Poling - piano on 'Sixteen Blue' https://www.youtube.com/watch?v=VpN5e5i32Ys SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-30 16:47:03
Rozmiar: 257.57 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. "20 Years In A Montana Missile Silo" pokazuje nowe oblicze zespołu Pere Ubu kierowanego przez Davida Thomasa. W trzygitarowej wersji z Keithem Moline´’m, Gary’m Siperko i Kristofem Hahnem (The Swans), rozbudowuje istniejącą orkiestrę analogowych i cyfrowych sytezatorów (Wheeler, Gagarin), klarnetu (Boon) i perkusji (Mehlman), wzbogaconych oryginalnym głosem Thomasa. "20 Years In A Montana Missile Silo" jest następcą wydanego w 2015 roku "Carnival of Souls", płyty, która zyskała rozgłos także dzięki użyciu jej na ścieżce dźwiękowej czwartego sezonu "American Horror Story". Album został nagrany w Suma, Painesville, Ohio. Za jego realizację odpowiadał Paul Hamann, którego ojciec był częścią niemal każdej płyty Peter Ubu od 1976 roku. It’s interesting that Pere Ubu, among the most forward-looking bands of the mid-70s, sound much the same in 2017 as they did 40 years ago. Despite their pre/proto-punk origins, their instantly-recognisable sound is full of traits usually considered post-punk; jerky/sinuous/angular rock with thin/spectral synths and David Thomas’ yelping vocal providing a focal point. It’s a sound that, partly through their influence, was there as an alternative even at the height of punk, through bands as unalike as Devo, Wire and Magazine. Famously, the only constant in Pere Ubu is Thomas himself, and yet from the opening Monkey Bizness, 20 Years… feels like recognisably the same band that recorded classics like Final Solution and Modern Dance. Overall, 20 Years… leans more towards the band’s jagged 70s sound (and 1995’s Ray Gun Suitcase) than their more commercial work, but that said, it’s a Pere Ubu album and though peculiar, it’s dynamic and catchy rather than fanatically awkward. What Pere Ubu weren’t playing 40 years ago though, were reflective songs with the depth that The Healer has here. Angular but well-rounded; Pere Ubu remain as paradoxical as ever. ..::TRACK-LIST::.. 1. Monkey Bizness 2:18 2. Funk 49 1:57 3. Prison Of The Senses 2:11 4. Toe To Toe 1:31 5. The Healer 3:18 6. Swampland 1:50 7. Plan From Frag 9 3:18 8. Howl 2:59 9. Red Eye Blues 1:51 10. Walking Again 4:36 11. I Can Still See 4:10 12. Cold Sweat 3:39 ..::OBSADA::.. Vocals, Producer [Produced By] - David Thomas Vocals [Additional] - Roshi (tracks: 11) Bass - Michele Temple Clarinet [Clarinet And More] - Darryl Boon Drums [Drums And More] - Steve Mehlman Guitar - Gary Siperko, Keith Moliné Steel Guitar - Kristof Hahn Synth [Analog Synths], Theremin - Robert Wheeler Synth [Digital Synths] - Gagarin https://www.youtube.com/watch?v=wI0GfXynR6k SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-27 10:11:49
Rozmiar: 79.99 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. "20 Years In A Montana Missile Silo" pokazuje nowe oblicze zespołu Pere Ubu kierowanego przez Davida Thomasa. W trzygitarowej wersji z Keithem Moline´’m, Gary’m Siperko i Kristofem Hahnem (The Swans), rozbudowuje istniejącą orkiestrę analogowych i cyfrowych sytezatorów (Wheeler, Gagarin), klarnetu (Boon) i perkusji (Mehlman), wzbogaconych oryginalnym głosem Thomasa. "20 Years In A Montana Missile Silo" jest następcą wydanego w 2015 roku "Carnival of Souls", płyty, która zyskała rozgłos także dzięki użyciu jej na ścieżce dźwiękowej czwartego sezonu "American Horror Story". Album został nagrany w Suma, Painesville, Ohio. Za jego realizację odpowiadał Paul Hamann, którego ojciec był częścią niemal każdej płyty Peter Ubu od 1976 roku. It’s interesting that Pere Ubu, among the most forward-looking bands of the mid-70s, sound much the same in 2017 as they did 40 years ago. Despite their pre/proto-punk origins, their instantly-recognisable sound is full of traits usually considered post-punk; jerky/sinuous/angular rock with thin/spectral synths and David Thomas’ yelping vocal providing a focal point. It’s a sound that, partly through their influence, was there as an alternative even at the height of punk, through bands as unalike as Devo, Wire and Magazine. Famously, the only constant in Pere Ubu is Thomas himself, and yet from the opening Monkey Bizness, 20 Years… feels like recognisably the same band that recorded classics like Final Solution and Modern Dance. Overall, 20 Years… leans more towards the band’s jagged 70s sound (and 1995’s Ray Gun Suitcase) than their more commercial work, but that said, it’s a Pere Ubu album and though peculiar, it’s dynamic and catchy rather than fanatically awkward. What Pere Ubu weren’t playing 40 years ago though, were reflective songs with the depth that The Healer has here. Angular but well-rounded; Pere Ubu remain as paradoxical as ever. ..::TRACK-LIST::.. 1. Monkey Bizness 2:18 2. Funk 49 1:57 3. Prison Of The Senses 2:11 4. Toe To Toe 1:31 5. The Healer 3:18 6. Swampland 1:50 7. Plan From Frag 9 3:18 8. Howl 2:59 9. Red Eye Blues 1:51 10. Walking Again 4:36 11. I Can Still See 4:10 12. Cold Sweat 3:39 ..::OBSADA::.. Vocals, Producer [Produced By] - David Thomas Vocals [Additional] - Roshi (tracks: 11) Bass - Michele Temple Clarinet [Clarinet And More] - Darryl Boon Drums [Drums And More] - Steve Mehlman Guitar - Gary Siperko, Keith Moliné Steel Guitar - Kristof Hahn Synth [Analog Synths], Theremin - Robert Wheeler Synth [Digital Synths] - Gagarin https://www.youtube.com/watch?v=wI0GfXynR6k SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-27 10:07:24
Rozmiar: 222.73 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Kiedyś myślałem, że ten krążek jest trochę przereklamowany. Teraz myślę, że jest bardzo niedoceniany. Jest także najbardziej zwariowany i najbardziej niedbały, co jest urocze, ale też trochę problematyczne... ..::TRACK-LIST::.. 1. Hootenanny 2. Run It 3. Color Me Impressed 4. Willpower 5. Take Me Down To The Hospital 6. Mr. Whirly 7. Within Your Reach 8. Buck Hill 9. Lovelines 10. You Lose 11. Hayday 12. Treatment Bound ..::OBSADA::.. Paul Westerberg - rhythm guitar, vocals (drums on track 1, all instruments on track 7) Bob Stinson - lead guitar (bass on track 1) Tommy Stinson - bass (rhythm guitar on track 1) Chris Mars - drums (lead guitar on track 1) https://www.youtube.com/watch?v=IzLyoG37N8U SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-20 16:37:25
Rozmiar: 73.91 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Kiedyś myślałem, że ten krążek jest trochę przereklamowany. Teraz myślę, że jest bardzo niedoceniany. Jest także najbardziej zwariowany i najbardziej niedbały, co jest urocze, ale też trochę problematyczne... ..::TRACK-LIST::.. 1. Hootenanny 2. Run It 3. Color Me Impressed 4. Willpower 5. Take Me Down To The Hospital 6. Mr. Whirly 7. Within Your Reach 8. Buck Hill 9. Lovelines 10. You Lose 11. Hayday 12. Treatment Bound ..::OBSADA::.. Paul Westerberg - rhythm guitar, vocals (drums on track 1, all instruments on track 7) Bob Stinson - lead guitar (bass on track 1) Tommy Stinson - bass (rhythm guitar on track 1) Chris Mars - drums (lead guitar on track 1) https://www.youtube.com/watch?v=IzLyoG37N8U SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-20 16:34:13
Rozmiar: 224.55 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Po niemal dokładnie siedmiu latach od premiery ostatniego wspólnego albumu, Kazik Staszewski powraca do grania z poznańskim Kwartetem ProForma. Przed wakacjami miały premierę utwory “Rudy 102” i “23 minuty”, a 27 września ukazał się cały album “Po moim trupie”. To pierwsze wspólne wydawnictwo Kazika i zespołu Kwartet ProForma od roku 2017 – wówczas wydany album “Tata Kazika kontra Hedora” uzyskał status Złotej Płyty. Teraz muzycy powracają do wspólnego grania z nową energią i mocnymi tekstami. Nowe wydawnictwo zawiera 13 premierowych utworów napisanych i zaśpiewanych przez Kazika Staszewskiego. Muzyczna cała paleta doznań – od lirycznych ballad po mocne komentarze. Nie brakuje nawiązań społeczno-politycznych, jakże charakterystycznych dla Kazika, ale są też wyznania miłosne i ironiczne komentarze. Wszystkiemu towarzyszy fantastyczna oprawa instrumentalna w wykonaniu muzyków Kwartetu ProForma. Album powstał w studio OkoLitza w Poznaniu, należącym do Roberta Litzy Friedricha, muzyka Luxtorpedy, Acid Drinkers i wieloletniego współpracownikiem Kazika. Za produkcję odpowiadał Sebastian Włodarczyk. ..::TRACK-LIST::.. 1. 23 minuty 2. Rudy 102 3. Wudensje 4. Uciekam z Polski 5. Smrut 6. Dym 7. Toruń 8. Autoportret 9. Łącznik z Lanzarote 10. Powiedz co myślisz 11. Rodzina 12. Co najlepszego zrobiłaś 13. Koniec radości ..::OBSADA::.. Saxophone - Mariusz Godzina Trombone - Jarosław Ważny Trumpet - Janusz Zdunek Vocals, Saxophone, Lyrics By - Kazik Staszewski Drums, Noises [Przeszkadzajki] - Marek Wawrzyniak Electric Guitar - Piotr Lembicz Keyboards, Vocals - Marcin Żmuda Acoustic Guitar, Vocals - Przemyslaw Lembicz Bass Guitar, Contrabass, Vocals - Wojciech Strzelecki https://www.youtube.com/watch?v=mG-6BairILk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 117
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-09 17:48:47
Rozmiar: 126.59 MB
Peerów: 13
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Po niemal dokładnie siedmiu latach od premiery ostatniego wspólnego albumu, Kazik Staszewski powraca do grania z poznańskim Kwartetem ProForma. Przed wakacjami miały premierę utwory “Rudy 102” i “23 minuty”, a 27 września ukazał się cały album “Po moim trupie”. To pierwsze wspólne wydawnictwo Kazika i zespołu Kwartet ProForma od roku 2017 – wówczas wydany album “Tata Kazika kontra Hedora” uzyskał status Złotej Płyty. Teraz muzycy powracają do wspólnego grania z nową energią i mocnymi tekstami. Nowe wydawnictwo zawiera 13 premierowych utworów napisanych i zaśpiewanych przez Kazika Staszewskiego. Muzyczna cała paleta doznań – od lirycznych ballad po mocne komentarze. Nie brakuje nawiązań społeczno-politycznych, jakże charakterystycznych dla Kazika, ale są też wyznania miłosne i ironiczne komentarze. Wszystkiemu towarzyszy fantastyczna oprawa instrumentalna w wykonaniu muzyków Kwartetu ProForma. Album powstał w studio OkoLitza w Poznaniu, należącym do Roberta Litzy Friedricha, muzyka Luxtorpedy, Acid Drinkers i wieloletniego współpracownikiem Kazika. Za produkcję odpowiadał Sebastian Włodarczyk. ..::TRACK-LIST::.. 1. 23 minuty 2. Rudy 102 3. Wudensje 4. Uciekam z Polski 5. Smrut 6. Dym 7. Toruń 8. Autoportret 9. Łącznik z Lanzarote 10. Powiedz co myślisz 11. Rodzina 12. Co najlepszego zrobiłaś 13. Koniec radości ..::OBSADA::.. Saxophone - Mariusz Godzina Trombone - Jarosław Ważny Trumpet - Janusz Zdunek Vocals, Saxophone, Lyrics By - Kazik Staszewski Drums, Noises [Przeszkadzajki] - Marek Wawrzyniak Electric Guitar - Piotr Lembicz Keyboards, Vocals - Marcin Żmuda Acoustic Guitar, Vocals - Przemyslaw Lembicz Bass Guitar, Contrabass, Vocals - Wojciech Strzelecki https://www.youtube.com/watch?v=mG-6BairILk SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-09 17:45:13
Rozmiar: 385.06 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Artist: Sixpence None The Richer Album: Rosemary Hill Year: 2024 Genre: Alternative rock Format: mp3 320 kbps ...( TrackList )... 01. Thread the Needle 02. Julia 03. We Are Love 04. Child and Man 05. Homeland 06. Rosemary Hill
Seedów: 177
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-08 20:31:49
Rozmiar: 59.63 MB
Peerów: 18
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Drugi album warszawskich zimnofalowców, nagrany i wydany blisko 30 lat po debiucie, będący jego naturalną kontynuacją. Atmosfera plus dobre melodie. Second album of Warsaw's cold wave band, recorded and released nearly 30 years after their debut. Still atmospheric and melodic high level post-punk. ..::TRACK-LIST::.. 1. Inwazja Barbarzyńców 4:56 2. Ciemne Na Jasnych 4:31 3. Jest Noc 4:43 4. Nie Ma Kogo 5:28 5. Pomieszczenie 4:00 6. Robotnicy 19/87 5:14 7. Tobie, Sobie, Zawsze (Voice - Kasia Filochowska) 5:58 8. Piąta Prostytucja 4:54 9. Untitled 0:39 Recorded between June 2015 and August 2017 Track 9 is a hidden track. ..::OBSADA::.. Vocals [Podawanie Tekstu] - Marek Karcerowicz Bass Guitar [Gitara Basowa] - Mariusz Filar Guitar [Gitara], Keyboards [Klawisze], Producer [Produkcja] - Adaśko Wasilkowski Percussion [Perkusja] - Michał Radzikowski https://www.youtube.com/watch?v=bTfwDP0OrBA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-06 19:47:18
Rozmiar: 95.06 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Drugi album warszawskich zimnofalowców, nagrany i wydany blisko 30 lat po debiucie, będący jego naturalną kontynuacją. Atmosfera plus dobre melodie. Second album of Warsaw's cold wave band, recorded and released nearly 30 years after their debut. Still atmospheric and melodic high level post-punk. ..::TRACK-LIST::.. 1. Inwazja Barbarzyńców 4:56 2. Ciemne Na Jasnych 4:31 3. Jest Noc 4:43 4. Nie Ma Kogo 5:28 5. Pomieszczenie 4:00 6. Robotnicy 19/87 5:14 7. Tobie, Sobie, Zawsze (Voice - Kasia Filochowska) 5:58 8. Piąta Prostytucja 4:54 9. Untitled 0:39 Recorded between June 2015 and August 2017 Track 9 is a hidden track. ..::OBSADA::.. Vocals [Podawanie Tekstu] - Marek Karcerowicz Bass Guitar [Gitara Basowa] - Mariusz Filar Guitar [Gitara], Keyboards [Klawisze], Producer [Produkcja] - Adaśko Wasilkowski Percussion [Perkusja] - Michał Radzikowski https://www.youtube.com/watch?v=bTfwDP0OrBA SEED 15:00-22:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-10-06 19:44:08
Rozmiar: 262.83 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Panie i panowie Dr Fleischman z Pieńska! To będzie terapia wstrząsowa: będzie ostro, będzie hard-corowo, będzie rock’n’drollowo! Koncert w legendarnym MDK Zgorzelec... ..::TRACK-LIST::.. 1. on bóg, ja człowiek 04:05 2. pragnienie przegniłe 05:33 3. krok po kroku 04:53 4. twarz człowieka 04:37 5. bez tekstu 04:00 6. ten czas 05:28 7. odchodzimy 03:40 8. tam 04:24 9. piękny dzień 06:35 ..::OBSADA::.. Jacek Bartczak - gitara basowa, wokal Michał Bartczak - gitara, wokal Marcin Dubrawski - perkusja, teksty https://www.youtube.com/watch?v=mdQ_sIY7FAI SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-30 17:50:46
Rozmiar: 102.20 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Panie i panowie Dr Fleischman z Pieńska! To będzie terapia wstrząsowa: będzie ostro, będzie hard-corowo, będzie rock’n’drollowo! Koncert w legendarnym MDK Zgorzelec... ..::TRACK-LIST::.. 1. on bóg, ja człowiek 04:05 2. pragnienie przegniłe 05:33 3. krok po kroku 04:53 4. twarz człowieka 04:37 5. bez tekstu 04:00 6. ten czas 05:28 7. odchodzimy 03:40 8. tam 04:24 9. piękny dzień 06:35 ..::OBSADA::.. Jacek Bartczak - gitara basowa, wokal Michał Bartczak - gitara, wokal Marcin Dubrawski - perkusja, teksty https://www.youtube.com/watch?v=mdQ_sIY7FAI SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-30 17:46:35
Rozmiar: 313.55 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Trzeci album istniejącego od 20. lat warszawskiego zespołu, założonego przez wokalistę Radka Nowaka i gitarzystę Alka Januszewskiego, to ziejące pesymizmem studium w czerni, w jaką spowity jest cały świat i jaką jest omotane życie każdego przeciętnego człowieka. W przestrzeni życiowej szkicowanej przez Nowaka każdy jest zaksięgowanym numerem w katalogu („Głosy"), każdego dręczą prywatne demony (ciekawy, finalny „Demony"), każdy na codzień jest obficie polewany gęstą i cuchnącą wydzieliną katastroficznych newsów („Złe wiadomości"). Autor tekstów odwołuje się do klasycznej punkrockowej retoryki, korzeniami sięgającej pierwszego albumu The Clash i naszych rodzimych pionierów gatunku - Brygady Kryzys i Tiltu. Opowiada jednak o rzeczywistości już zgoła innej niż ta sprzed ćwierć wieku, bo o rzeczywistości kreowanej przez mętną politykę na rodzimym podwórku i atmosferę po zamachach terrorystycznych na świecie. A że w dobie globalizmu i my staliśmy się częścią świata, więc w konsekwencji otrzymujemy podwójny koktail, po którym faktycznie może zrobić się czarno przed oczami. Muzyka, jak na teksty przystało, też raczej bliższa jest garażu niż wypasionego studia nagraniowego. Ale to akurat nie wada, bo generalnie trzyma się postpunkowej, indie-rockowej poetyki. A słucha się tego o wiele lepiej i emocjonalniej niż tych wszystkich nibyrockowych wykonawców przymilających się decydentom od radiowych playlist. ..::TRACK-LIST::.. 1. Głosy 2. Złe Wiadomości 3. Radioreggae 4. Czerwone Pieniądze 5. Kamień 6. Syreny 7. Podaj Mi Broń 8. Czarny Pokój 9. Biel 10. Teraz 11. Północ 12. Kryształ 13. Chciałbym Zasnąć 14. Demony https://www.youtube.com/watch?v=SIzgvm8Rg-8 SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-29 15:06:41
Rozmiar: 119.98 MB
Peerów: 9
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Trzeci album istniejącego od 20. lat warszawskiego zespołu, założonego przez wokalistę Radka Nowaka i gitarzystę Alka Januszewskiego, to ziejące pesymizmem studium w czerni, w jaką spowity jest cały świat i jaką jest omotane życie każdego przeciętnego człowieka. W przestrzeni życiowej szkicowanej przez Nowaka każdy jest zaksięgowanym numerem w katalogu („Głosy"), każdego dręczą prywatne demony (ciekawy, finalny „Demony"), każdy na codzień jest obficie polewany gęstą i cuchnącą wydzieliną katastroficznych newsów („Złe wiadomości"). Autor tekstów odwołuje się do klasycznej punkrockowej retoryki, korzeniami sięgającej pierwszego albumu The Clash i naszych rodzimych pionierów gatunku - Brygady Kryzys i Tiltu. Opowiada jednak o rzeczywistości już zgoła innej niż ta sprzed ćwierć wieku, bo o rzeczywistości kreowanej przez mętną politykę na rodzimym podwórku i atmosferę po zamachach terrorystycznych na świecie. A że w dobie globalizmu i my staliśmy się częścią świata, więc w konsekwencji otrzymujemy podwójny koktail, po którym faktycznie może zrobić się czarno przed oczami. Muzyka, jak na teksty przystało, też raczej bliższa jest garażu niż wypasionego studia nagraniowego. Ale to akurat nie wada, bo generalnie trzyma się postpunkowej, indie-rockowej poetyki. A słucha się tego o wiele lepiej i emocjonalniej niż tych wszystkich nibyrockowych wykonawców przymilających się decydentom od radiowych playlist. ..::TRACK-LIST::.. 1. Głosy 2. Złe Wiadomości 3. Radioreggae 4. Czerwone Pieniądze 5. Kamień 6. Syreny 7. Podaj Mi Broń 8. Czarny Pokój 9. Biel 10. Teraz 11. Północ 12. Kryształ 13. Chciałbym Zasnąć 14. Demony https://www.youtube.com/watch?v=SIzgvm8Rg-8 SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 4
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-29 15:01:56
Rozmiar: 342.64 MB
Peerów: 13
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. “Gruzy absolutu, rewizja symboli” to druga płyta trójmiejskich Garsów na której jest wolniej, ciemniej i bardziej depresyjnie. Mocno osadzona sekcja i soczyste gitary tworzą gęstą, duszną atmosferę i emocjonalny ciężar za sprawą tekstów o dramacie człowieka w trakcie konfliktów. Gars łączy melancholię ze wściekłością. Odrobili lekcję ze znajomości takich post metalowych zespołów, jak Amen Ra czy Neurosis. Wciąż słychać u nich echa fascynacji francuską sceną screamo z Le pre je ou souis mort na czele ale także echa gitarowej alternatywy sprzed dwóch dekad typu Shellac czy Fugazi. Korzeniami natomiast mocno sięgają nowojorskiego hardcore'a spod znaku Biohazard. Tym, co wyróżnia nową płytę Gars na scenie post hardcore/metal jest osiągnięte brzmienie. Klasyczne gitary i wzmacniacze, minimalna ilość efektów i postprodukcji sprawiły, że Garsi w 2012 roku brzmią żywcem jak z lat 90. To też pewnie sprawiło, że miksu i masteringu płyty podjął się twórca brzmienia Nirvany, Skin Yard czy Mudhoney – Jack Endino. Trójmiejscy muzycy nie bali się zaprosić do współpracy przy nagraniach tak różnych osób, jak Konrad Siedlecki z Radia Bagdad, Marzena Drzeżdżon z Empire, Asia Kucharska z Kiev Office czy Krzysztof Jakub Szwarc z zespołu Nieszksypczrze, który dograł niezwykłe partie altówki. Grupa GARS powstała w Trójmieście w 2008 roku, więc są zespołem stosunkowo młodym . Tworzy go piątka muzycznych „Samców Alfa” (po wysłuchaniu ich ostatniego krążka mogę śmiało tak o nich napisać): Przemysław Lebiedziński – wokal i sample, Adam Piskorz – bas, Jakub Rusakow – gitara, Miłosz Rusakow – perkusja oraz Radek Skowroński – gitara. Ich dotychczasowe dokonania to EP-ka „Numer zero” z 2008 roku, i LP „Gdzie akcja rozwija się” z roku 2011. Oba wydawnictwa wydane własnym sumptem. Trzeci, recenzowany właśnie przeze mnie krążek to wydany w 2012 roku przez No Sanctuary Records „Gruzy absolutu / rewizja symboli” Gdybym miał go opisać jak najkrócej i najdobitniej przy tym, to ciśnie mi się na usta jedno określenie: „zajebiście fantastycznie dołująco – miażdżące wydawnictwo”. I przyznam, że takie oblicze GARS- ów łykam od razu. Pomijając symbolikę tytułów (konia z rzędem temu kto odgadnie o co w nich chodzi czy o daty czy to jakiś kod), nieważne, że po wysłuchaniu tekstów człowiek czuję się jak coś co czasem na trawniku przylepia się do podeszwy, to nic, że tak destrukcyjnie działa na psyche, że po jej wysłuchaniu człowiek ma ochotę obwiesić się ładunkami i udać się do najbliższej siedziby ZUS- u , Urzędu Skarbowego lub innego z tych instytucji, które najczęściej psują nam krew. I p…….le to czy czekałyby na mnie za to dziewice. Warstwa tekstowa tej płyty to życie. Ale nie to z Pudelka czy też innego tego typu gówna. To życie pełne niewygody, przeciwności i kontrowersji, to życie zwykłych szarych ludzi i ich problemy, ich reakcje i walka z wiatrakami, hipokryzje i zakłamania, wojny, okrucieństwo wobec innych ludzi i zwierząt. I to wszystko wykrzyczane wręcz w naszym ojczystym języku do mikrofonu, tym dobitniej więc trafiające do słuchacza. Co do muzyki zaś to ten krążek to dźwiękowy kafar. Miażdży i nie pozostawia jeńców. Jeżeli potrzebujecie rozładować swoje frustracje i wyrzygać gorycz, która pali od wewnątrz to ta płyta jest do tego stworzona. Kanonada perkusji, przesterowane, „brudno” brzmiące gitary, miażdżący i wbijający się w mózg bas i kapitalnie dopasowane do tego wokale. A to wszystko w ostrym, hardcore’owym tempie. Może utraciłem część słuchu, może sąsiedzi przestaną odpowiadać mi „dzień dobry”, może za jakiś czas pies wypełznie spod wanny. Mam to gdzieś. Było warto. A do tego samo brzmienie tej płyty. Żywcem wyrwana z lat 90. Chylę czoła za to, co wycisnął z tej płyty Jack Endino (to ten od brzmienia płyt Nirvany i Mudhoney). Nie można było tego zrobić lepiej. Potęga , soczystość a przy tym selektywnie bez zarzutu. Dodam jeszcze, że dużo „smaczku” dodali tej płycie także zaproszeni goście: Konrad Siedlecki z Radia Bagdad, Marzena Dreżdżon z Empire, Aśka Kucharska z Kiev Office, Krzysztof Jakub Szwarc z Nieszksypczrze. Doborowe towarzystwo. Może powiecie, że słuchanie tej płyty tyle razy mnie odmóżdżyło, ale nota jest wysoka 9,5/10 (brakujące 0,5 dołożę jak ktoś objaśni mi tytuły) Irek Dudziński Warstwa tekstowa nigdy nie była dla mnie najważniejsza w muzyce. Szanuje jednak grupy, które starają się stawiać słowa na równi z muzyką. Często wychodzi z tego wielopoziomowe arcydzieło lub intrygujący koncept. Niemniej jednak zespoły eksplorujące tematykę społeczno-polityczną czy też geopolityczną zawsze najmniej mnie interesowały, a właśnie w takiej niszy porusza się trójmiejski Gars. Często zdarza się, że takie grupy działają tylko dla wyładowania ogólnej frustracji, czy goryczy jaka w nich wzbiera, używając do tego niecenzuralnych i nieskładnych zdań. Taka muzyka nie ma dla mnie wtedy żadnej wartości, może po za „gimnastyczną”, bo można się przy niej efektywnie wyładować. Na całe szczęście, mimo przewijającego się tu i ówdzie patetyzmu i czasami zbędnej pretensjonalności, Gars używa słów, jako całkiem sprawnego oręża unikając przy tym wulgaryzmów. Już tytuły utworów, co bardziej zainteresowanym życiem politycznym posłużą jako wskazówka, że grupa z Trójmiasta należy do zespołów „zaangażowanych”. Swoją drogą zabawa w rozszyfrowywanie ukrytych w tytułach poszczególnych kompozycji dat jest całkiem zajmująca. W paru miejscach musiałem zasięgnąć wiedzy „wujka Google” i wciąż nie wiem do czego odnosi się jedna z dat. Mogę jednak zdradzić, że pojawiają się tu m.in. takie wydarzenia jak wstąpienie Polski do Unii Europejskiej, czy też NATO etc. Reszty nie zdradzę, bo nie chcę psuć zabawy. Przejdźmy wreszcie do muzyki, bo to jednak ona powinna być głównym tematem recenzji. Gars na swojej drugiej płycie obciąża brzmienie i wkracza w ramy post-metalu z domieszką hardcore’u. Pierwszy na krążku utwór jeszcze o tym nie przekonuje, bo to tak naprawdę post-rockowa introdukcja, która w delikatny sposób zaznajamia nas z ogólnym klimatem muzyki jaką przyjdzie nam słuchać przez następne trzydzieści parę minut. Zaraz po niej jednak przychodzi pora na pierwszy singiel, do którego powstał bardzo interesujący komiksowy teledysk. 270492 to mocna, bezkompromisowa kompozycja, a nakręcony do niej obrazek tylko to uwydatnia. Oglądając go, zwróćcie uwagę, jak świetnie muzyka łączy się tu z obrazem. Z kolei Miłosz Rusakow świetnie wykorzystał w tym utworze swój zestaw perkusyjny sprawiając, że wielokrotnie zdaję się nam, że przenieśliśmy się gdzieś na front. W końcu płyta opowiada o dramacie człowieka w trakcie konfliktów... Grupa nie poprzestaje jednak na destrukcyjnym brzmieniu swoich instrumentów, ale chętnie oddala się w stonowane, przepełnione emocjami rejony, które nadają albumowi „Gruzy absolutu, rewizja symboli” ludzkiego czynnika. Pomagają w tym liczni goście z różnych muzycznych światów. Oklaski dla zespołu za taką odwagę, bo kto by się spodziewał na tej płycie dziewczyny, która wydzierała się na scenie „polsatowskiego” show Must Be The Music, czy Asi Kucharskiej z Kiev Office, która w tak piękny sposób pomaga zamknąć ten album. Oprócz nich na krążku udziela się Konrad Siedlecki z Radia Bagdad i Krzysztof Jakub Szwarc z Nieszksypczrze, który w paru utworach czarują brzmieniem swojej altówki. Wspomniałem o brzmieniu… Miksem i masteringiem zajmował się taki jeden „szaraczek”, co odpowiadał wieki temu za brzmienie takich grup, jak Nirvana, czy Mudhoney… Jack Endino chyba się nazywa, może znacie? No dobra, ale teraz na poważnie. Coraz więcej polskich zespołów sięga po pomoc zagranicznych producentów i to cieszy, bo nasze grupy w końcu zaczynają brzmieć na światowym poziomie. Tak też jest z Gars. Ich najnowszy album śmiało postawiłbym na półce wśród zagranicznych gwiazd tego gatunku. Nie dość, że płyta ma solidny „sound” to jeszcze same kompozycje prezentują naprawdę wysoki poziom. Taki 111111, w którym „wrzeszczy” Marzena Drzeżdżon z Empire (wspomniana dziewczyna z Must Be The Music) to rasowy hardcore z ciekawym wyciszeniem i zgrabnie wplecionym samplem. Z kolei 260112 to już kompozycja bliższa tuzom post-metalu – ciężkie gitary, gęsta praca perkusji i basu, a do tego jeden z najciekawszych tekstów. 280908 dzięki odważnemu użyciu altówki i posępnemu klimatowi przyrównałbym do Neurosis. Ponadto, należy zauważyć, że Piołun – wokalista zespołu – ma równie „brzydki” głos jak wokalista wspomnianej formacji – Scott Kelly. Byłbym zapomniał, ale „hałaśliwcy” z Trójmiasta śpiewają wyłącznie w języku polskim! Nadaje to muzyce jakąś niewyjaśnioną głębie i szczerość przekazu. Nie sądzę, że będzie to przeszkodą dla zagranicznych słuchaczy, którzy trafią na album „Gruzy absolutu, rewizja symboli”. Moje pierwsze spotkanie z muzyką Gars przebiegało w dość burzliwym i absorbującym momencie mojego życia, a jednak w jakiś sposób udało się jej przebić do mojej świadomości i przyciągnąć uwagę, a czasami nawet wzbudzić szczery podziw. Mimo, że teksty w wielu przypadkach pozostały dla mnie tylko ciekawostką to muzyka Gars z pewnością nie raz jeszcze rozbrzmi w moich czterech ścianach. Naprawdę dobry album! Dawid Zielonka https://progrock.org.pl/rock-progresywny/post-rock/item/9695-gruzy-absolutu-rewizja-symboli Wbrew opiniom kolegów po piórze, którzy nie zachwycają się twórzością Gars, debiut tej formacji zrobił na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Może nie do końca przemawiały do mnie teksty w ojczystym języku, ale teraz już wiem, że Gars w formie anglojęzycznej straciliby na wartości. Zresztą teksty na drugiej płycie tego zespołu - "Gruzy absolutu, rewizja symboli", choć pretensjonalne, czasem infantylne i trochę zbyt "proste", to jeden z atutów, bo łatwo się z nimi utożsamić, a przy okazji wkur... na otaczającą nas rzeczywistość. Szarą, smutną i piekielnie niesprawiedliwą. Nie wiem tylko o co chodzi z zapisem cyfrowym tytułów utworów, możliwe, że każda z cyfr odpowiada znakowi na klawiaturze telefonu (to by było coś!), ale staram się nie zaprzątać sobie tym głowy. Za to do serducha i umysłu WOLNO wkracza dół, pesymizm i ogólny marazm. Gars robią to, w czym wielu od dawna w tym kraju babrać się nie chce - w ślimaczym tempie budują atmosferę przygnębienia. Tylko po to, aby niczym walec zmiażdżyć słuchacza ścianą dźwięku osadzoną na hardcore`owym kręgosłupie. Sprawdzony patent? Owszem, ale nie do końca na naszym poletku. At the drive`inowskie tło i surowość brzmienia potęgują siłę przekazu Gars i pozwalają postawić to wydawnictwo w czołówce krajowego undergroundu. Ciekawe, co pokażą następnym razem. O ile z tego smutku się nie rozpadną. Grzegorz 'Chain' Pindor The new album from Polish melodic post hardcore band GARS is a formidable landscape of open emotions and weighted textures which find home in a realm of depressive and shadowed cloaked atmospheres. Dealing with aspects of human tragedy, madness, and personal conflict, it is a release which is fully evocative even though lyrically the Polish only delivery hides the full extent of what one imagines is content as impacting as that of the sounds. Released on No Sanctuary Records, Gruzy absolutu, rewizja symboli is the second album from the band following on from their debut full length Gdzie akcja rozwija się of last year and their Numer zero EP of 2008. The quintet of vocalist Przemysław Lebiedziński, guitarists Jakub Rusakow and Radek Skowroński, bassist Adam Piskorz, and Miłosz Rusakow on drums, has according to the promo for the new album brought a heavier slower gaited presence than before. This being our first introduction we can only go by that statement but certainly the consuming intensity and fully enveloping richness of the pessimistic coated sounds and massive consumption permeating them gives firm evidence to this evolution of the band’s sound. It is a superbly crafted blend of raging aggression and melodic elegance seamlessly and skilfully entwined for an impressive and enthralling result. As raw as it is heatedly engaging, the album is a triumph which lights up the passions and without doubt one of the highlight releases of the year. Mixed and mastered by producer Jack Endino (Nirvana, Skin Yard, Mudhoney), the album has a clear and uncluttered sound which gars_okladkaallows all the subtle and imagination elements to find clarity and union within the harsh uncompromising overall breath of the release. It starts with the initially blistered air of opener 101112, an instrumental which connects to and ignites emotions, its tonal evocation and melodramatic strings inspiring dark imagery. This merges into the following confrontation of 270492. The track begins with the same subdued whisper of the starter around a spine of sinewy rhythms and hard staring bass riffs. Into its stride the song brews a caustic cloud of sonic grazing and vocal squalls, all short of furnace intensity but fully impacting in their effect. Continuing to blend the gentler and coarser elements with ease the track is a potent full beginning to the release. The stark yet fiery stances of 280908 and 111111 both capture the imagination next with their sizzling hot guitar weaves, prowling basslines, and drums which are as uncompromising as they are unpredictably inventive. The first of the two has a shifting distressed presence with despondence, anger, and darkness of the heart pervading ingredients upon the senses. It is the melancholic strings which kiss the air at the climax of the track though which leave the biggest impression to fire up further emotive thoughts. The second is a similarly shaped track in sound which a twist of dual vocals to its passage and great drone like qualities to the groove which appears throughout, not forgetting the ferocious climactic fire it finishes on. If there is any ‘flaw’ with the release it is a similarity in what are admittedly few rather than many moments on the album but it can at times cause a blending of songs if not giving full focus to them as with this pair. This is not something you can place upon the best track on the album 01054. It is an abrasive pleasure, every member spoiling peace with their distinct intimidating skills and corrosive sounds. The first part of the song is a crawling sonic infestation which evolves into the eventual groove metal beast of insidious infectiousness and mesmeric contagious grooves. It is a glorious violation which out shines the other impressive slabs of excellent aural attitude. Completed by the sprawling density and acid of 260112, the synapse challenging climate of 271005, and 120399 with the returning strings accompanied by a gorgeous female voice again emerging the senses in overwhelming yet magnetic atmospheres, the album is an outstanding encounter which fans of bands ranging from Neurosis, Amen Ra, and Deftones will find a deep resonance with. Accomplished in quality and individual skills, and powerful in ambience and atmospheric manipulation, Gruzy absolutu, rewizja symboli is a should investigate release. The RingMaster ..::TRACK-LIST::.. 1. 101112 03:24 2. 270492 04:51 3. 280908 06:31 4. 111111 05:09 5. 010504 04:19 6. 260112 05:41 7. 271005 04:40 8. 120399 04:12 ..::OBSADA::.. Adam Piskorz - bas, głos Jakub Rusakow - gitara Miłosz Rusakow - bębny Przemek Lebiedziński - głos, sample Radek - gitara Gościnnie: Konrad 'Sielak' Siedlecki, Asia Kucharska, Marzena Dżeżdżon - głosy Krzysztof Jakub Szwarc - altówka https://www.youtube.com/watch?v=xxKrbHDQ23g SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-29 08:29:28
Rozmiar: 92.29 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. “Gruzy absolutu, rewizja symboli” to druga płyta trójmiejskich Garsów na której jest wolniej, ciemniej i bardziej depresyjnie. Mocno osadzona sekcja i soczyste gitary tworzą gęstą, duszną atmosferę i emocjonalny ciężar za sprawą tekstów o dramacie człowieka w trakcie konfliktów. Gars łączy melancholię ze wściekłością. Odrobili lekcję ze znajomości takich post metalowych zespołów, jak Amen Ra czy Neurosis. Wciąż słychać u nich echa fascynacji francuską sceną screamo z Le pre je ou souis mort na czele ale także echa gitarowej alternatywy sprzed dwóch dekad typu Shellac czy Fugazi. Korzeniami natomiast mocno sięgają nowojorskiego hardcore'a spod znaku Biohazard. Tym, co wyróżnia nową płytę Gars na scenie post hardcore/metal jest osiągnięte brzmienie. Klasyczne gitary i wzmacniacze, minimalna ilość efektów i postprodukcji sprawiły, że Garsi w 2012 roku brzmią żywcem jak z lat 90. To też pewnie sprawiło, że miksu i masteringu płyty podjął się twórca brzmienia Nirvany, Skin Yard czy Mudhoney – Jack Endino. Trójmiejscy muzycy nie bali się zaprosić do współpracy przy nagraniach tak różnych osób, jak Konrad Siedlecki z Radia Bagdad, Marzena Drzeżdżon z Empire, Asia Kucharska z Kiev Office czy Krzysztof Jakub Szwarc z zespołu Nieszksypczrze, który dograł niezwykłe partie altówki. Grupa GARS powstała w Trójmieście w 2008 roku, więc są zespołem stosunkowo młodym . Tworzy go piątka muzycznych „Samców Alfa” (po wysłuchaniu ich ostatniego krążka mogę śmiało tak o nich napisać): Przemysław Lebiedziński – wokal i sample, Adam Piskorz – bas, Jakub Rusakow – gitara, Miłosz Rusakow – perkusja oraz Radek Skowroński – gitara. Ich dotychczasowe dokonania to EP-ka „Numer zero” z 2008 roku, i LP „Gdzie akcja rozwija się” z roku 2011. Oba wydawnictwa wydane własnym sumptem. Trzeci, recenzowany właśnie przeze mnie krążek to wydany w 2012 roku przez No Sanctuary Records „Gruzy absolutu / rewizja symboli” Gdybym miał go opisać jak najkrócej i najdobitniej przy tym, to ciśnie mi się na usta jedno określenie: „zajebiście fantastycznie dołująco – miażdżące wydawnictwo”. I przyznam, że takie oblicze GARS- ów łykam od razu. Pomijając symbolikę tytułów (konia z rzędem temu kto odgadnie o co w nich chodzi czy o daty czy to jakiś kod), nieważne, że po wysłuchaniu tekstów człowiek czuję się jak coś co czasem na trawniku przylepia się do podeszwy, to nic, że tak destrukcyjnie działa na psyche, że po jej wysłuchaniu człowiek ma ochotę obwiesić się ładunkami i udać się do najbliższej siedziby ZUS- u , Urzędu Skarbowego lub innego z tych instytucji, które najczęściej psują nam krew. I p…….le to czy czekałyby na mnie za to dziewice. Warstwa tekstowa tej płyty to życie. Ale nie to z Pudelka czy też innego tego typu gówna. To życie pełne niewygody, przeciwności i kontrowersji, to życie zwykłych szarych ludzi i ich problemy, ich reakcje i walka z wiatrakami, hipokryzje i zakłamania, wojny, okrucieństwo wobec innych ludzi i zwierząt. I to wszystko wykrzyczane wręcz w naszym ojczystym języku do mikrofonu, tym dobitniej więc trafiające do słuchacza. Co do muzyki zaś to ten krążek to dźwiękowy kafar. Miażdży i nie pozostawia jeńców. Jeżeli potrzebujecie rozładować swoje frustracje i wyrzygać gorycz, która pali od wewnątrz to ta płyta jest do tego stworzona. Kanonada perkusji, przesterowane, „brudno” brzmiące gitary, miażdżący i wbijający się w mózg bas i kapitalnie dopasowane do tego wokale. A to wszystko w ostrym, hardcore’owym tempie. Może utraciłem część słuchu, może sąsiedzi przestaną odpowiadać mi „dzień dobry”, może za jakiś czas pies wypełznie spod wanny. Mam to gdzieś. Było warto. A do tego samo brzmienie tej płyty. Żywcem wyrwana z lat 90. Chylę czoła za to, co wycisnął z tej płyty Jack Endino (to ten od brzmienia płyt Nirvany i Mudhoney). Nie można było tego zrobić lepiej. Potęga , soczystość a przy tym selektywnie bez zarzutu. Dodam jeszcze, że dużo „smaczku” dodali tej płycie także zaproszeni goście: Konrad Siedlecki z Radia Bagdad, Marzena Dreżdżon z Empire, Aśka Kucharska z Kiev Office, Krzysztof Jakub Szwarc z Nieszksypczrze. Doborowe towarzystwo. Może powiecie, że słuchanie tej płyty tyle razy mnie odmóżdżyło, ale nota jest wysoka 9,5/10 (brakujące 0,5 dołożę jak ktoś objaśni mi tytuły) Irek Dudziński Warstwa tekstowa nigdy nie była dla mnie najważniejsza w muzyce. Szanuje jednak grupy, które starają się stawiać słowa na równi z muzyką. Często wychodzi z tego wielopoziomowe arcydzieło lub intrygujący koncept. Niemniej jednak zespoły eksplorujące tematykę społeczno-polityczną czy też geopolityczną zawsze najmniej mnie interesowały, a właśnie w takiej niszy porusza się trójmiejski Gars. Często zdarza się, że takie grupy działają tylko dla wyładowania ogólnej frustracji, czy goryczy jaka w nich wzbiera, używając do tego niecenzuralnych i nieskładnych zdań. Taka muzyka nie ma dla mnie wtedy żadnej wartości, może po za „gimnastyczną”, bo można się przy niej efektywnie wyładować. Na całe szczęście, mimo przewijającego się tu i ówdzie patetyzmu i czasami zbędnej pretensjonalności, Gars używa słów, jako całkiem sprawnego oręża unikając przy tym wulgaryzmów. Już tytuły utworów, co bardziej zainteresowanym życiem politycznym posłużą jako wskazówka, że grupa z Trójmiasta należy do zespołów „zaangażowanych”. Swoją drogą zabawa w rozszyfrowywanie ukrytych w tytułach poszczególnych kompozycji dat jest całkiem zajmująca. W paru miejscach musiałem zasięgnąć wiedzy „wujka Google” i wciąż nie wiem do czego odnosi się jedna z dat. Mogę jednak zdradzić, że pojawiają się tu m.in. takie wydarzenia jak wstąpienie Polski do Unii Europejskiej, czy też NATO etc. Reszty nie zdradzę, bo nie chcę psuć zabawy. Przejdźmy wreszcie do muzyki, bo to jednak ona powinna być głównym tematem recenzji. Gars na swojej drugiej płycie obciąża brzmienie i wkracza w ramy post-metalu z domieszką hardcore’u. Pierwszy na krążku utwór jeszcze o tym nie przekonuje, bo to tak naprawdę post-rockowa introdukcja, która w delikatny sposób zaznajamia nas z ogólnym klimatem muzyki jaką przyjdzie nam słuchać przez następne trzydzieści parę minut. Zaraz po niej jednak przychodzi pora na pierwszy singiel, do którego powstał bardzo interesujący komiksowy teledysk. 270492 to mocna, bezkompromisowa kompozycja, a nakręcony do niej obrazek tylko to uwydatnia. Oglądając go, zwróćcie uwagę, jak świetnie muzyka łączy się tu z obrazem. Z kolei Miłosz Rusakow świetnie wykorzystał w tym utworze swój zestaw perkusyjny sprawiając, że wielokrotnie zdaję się nam, że przenieśliśmy się gdzieś na front. W końcu płyta opowiada o dramacie człowieka w trakcie konfliktów... Grupa nie poprzestaje jednak na destrukcyjnym brzmieniu swoich instrumentów, ale chętnie oddala się w stonowane, przepełnione emocjami rejony, które nadają albumowi „Gruzy absolutu, rewizja symboli” ludzkiego czynnika. Pomagają w tym liczni goście z różnych muzycznych światów. Oklaski dla zespołu za taką odwagę, bo kto by się spodziewał na tej płycie dziewczyny, która wydzierała się na scenie „polsatowskiego” show Must Be The Music, czy Asi Kucharskiej z Kiev Office, która w tak piękny sposób pomaga zamknąć ten album. Oprócz nich na krążku udziela się Konrad Siedlecki z Radia Bagdad i Krzysztof Jakub Szwarc z Nieszksypczrze, który w paru utworach czarują brzmieniem swojej altówki. Wspomniałem o brzmieniu… Miksem i masteringiem zajmował się taki jeden „szaraczek”, co odpowiadał wieki temu za brzmienie takich grup, jak Nirvana, czy Mudhoney… Jack Endino chyba się nazywa, może znacie? No dobra, ale teraz na poważnie. Coraz więcej polskich zespołów sięga po pomoc zagranicznych producentów i to cieszy, bo nasze grupy w końcu zaczynają brzmieć na światowym poziomie. Tak też jest z Gars. Ich najnowszy album śmiało postawiłbym na półce wśród zagranicznych gwiazd tego gatunku. Nie dość, że płyta ma solidny „sound” to jeszcze same kompozycje prezentują naprawdę wysoki poziom. Taki 111111, w którym „wrzeszczy” Marzena Drzeżdżon z Empire (wspomniana dziewczyna z Must Be The Music) to rasowy hardcore z ciekawym wyciszeniem i zgrabnie wplecionym samplem. Z kolei 260112 to już kompozycja bliższa tuzom post-metalu – ciężkie gitary, gęsta praca perkusji i basu, a do tego jeden z najciekawszych tekstów. 280908 dzięki odważnemu użyciu altówki i posępnemu klimatowi przyrównałbym do Neurosis. Ponadto, należy zauważyć, że Piołun – wokalista zespołu – ma równie „brzydki” głos jak wokalista wspomnianej formacji – Scott Kelly. Byłbym zapomniał, ale „hałaśliwcy” z Trójmiasta śpiewają wyłącznie w języku polskim! Nadaje to muzyce jakąś niewyjaśnioną głębie i szczerość przekazu. Nie sądzę, że będzie to przeszkodą dla zagranicznych słuchaczy, którzy trafią na album „Gruzy absolutu, rewizja symboli”. Moje pierwsze spotkanie z muzyką Gars przebiegało w dość burzliwym i absorbującym momencie mojego życia, a jednak w jakiś sposób udało się jej przebić do mojej świadomości i przyciągnąć uwagę, a czasami nawet wzbudzić szczery podziw. Mimo, że teksty w wielu przypadkach pozostały dla mnie tylko ciekawostką to muzyka Gars z pewnością nie raz jeszcze rozbrzmi w moich czterech ścianach. Naprawdę dobry album! Dawid Zielonka https://progrock.org.pl/rock-progresywny/post-rock/item/9695-gruzy-absolutu-rewizja-symboli Wbrew opiniom kolegów po piórze, którzy nie zachwycają się twórzością Gars, debiut tej formacji zrobił na mnie całkiem pozytywne wrażenie. Może nie do końca przemawiały do mnie teksty w ojczystym języku, ale teraz już wiem, że Gars w formie anglojęzycznej straciliby na wartości. Zresztą teksty na drugiej płycie tego zespołu - "Gruzy absolutu, rewizja symboli", choć pretensjonalne, czasem infantylne i trochę zbyt "proste", to jeden z atutów, bo łatwo się z nimi utożsamić, a przy okazji wkur... na otaczającą nas rzeczywistość. Szarą, smutną i piekielnie niesprawiedliwą. Nie wiem tylko o co chodzi z zapisem cyfrowym tytułów utworów, możliwe, że każda z cyfr odpowiada znakowi na klawiaturze telefonu (to by było coś!), ale staram się nie zaprzątać sobie tym głowy. Za to do serducha i umysłu WOLNO wkracza dół, pesymizm i ogólny marazm. Gars robią to, w czym wielu od dawna w tym kraju babrać się nie chce - w ślimaczym tempie budują atmosferę przygnębienia. Tylko po to, aby niczym walec zmiażdżyć słuchacza ścianą dźwięku osadzoną na hardcore`owym kręgosłupie. Sprawdzony patent? Owszem, ale nie do końca na naszym poletku. At the drive`inowskie tło i surowość brzmienia potęgują siłę przekazu Gars i pozwalają postawić to wydawnictwo w czołówce krajowego undergroundu. Ciekawe, co pokażą następnym razem. O ile z tego smutku się nie rozpadną. Grzegorz 'Chain' Pindor The new album from Polish melodic post hardcore band GARS is a formidable landscape of open emotions and weighted textures which find home in a realm of depressive and shadowed cloaked atmospheres. Dealing with aspects of human tragedy, madness, and personal conflict, it is a release which is fully evocative even though lyrically the Polish only delivery hides the full extent of what one imagines is content as impacting as that of the sounds. Released on No Sanctuary Records, Gruzy absolutu, rewizja symboli is the second album from the band following on from their debut full length Gdzie akcja rozwija się of last year and their Numer zero EP of 2008. The quintet of vocalist Przemysław Lebiedziński, guitarists Jakub Rusakow and Radek Skowroński, bassist Adam Piskorz, and Miłosz Rusakow on drums, has according to the promo for the new album brought a heavier slower gaited presence than before. This being our first introduction we can only go by that statement but certainly the consuming intensity and fully enveloping richness of the pessimistic coated sounds and massive consumption permeating them gives firm evidence to this evolution of the band’s sound. It is a superbly crafted blend of raging aggression and melodic elegance seamlessly and skilfully entwined for an impressive and enthralling result. As raw as it is heatedly engaging, the album is a triumph which lights up the passions and without doubt one of the highlight releases of the year. Mixed and mastered by producer Jack Endino (Nirvana, Skin Yard, Mudhoney), the album has a clear and uncluttered sound which gars_okladkaallows all the subtle and imagination elements to find clarity and union within the harsh uncompromising overall breath of the release. It starts with the initially blistered air of opener 101112, an instrumental which connects to and ignites emotions, its tonal evocation and melodramatic strings inspiring dark imagery. This merges into the following confrontation of 270492. The track begins with the same subdued whisper of the starter around a spine of sinewy rhythms and hard staring bass riffs. Into its stride the song brews a caustic cloud of sonic grazing and vocal squalls, all short of furnace intensity but fully impacting in their effect. Continuing to blend the gentler and coarser elements with ease the track is a potent full beginning to the release. The stark yet fiery stances of 280908 and 111111 both capture the imagination next with their sizzling hot guitar weaves, prowling basslines, and drums which are as uncompromising as they are unpredictably inventive. The first of the two has a shifting distressed presence with despondence, anger, and darkness of the heart pervading ingredients upon the senses. It is the melancholic strings which kiss the air at the climax of the track though which leave the biggest impression to fire up further emotive thoughts. The second is a similarly shaped track in sound which a twist of dual vocals to its passage and great drone like qualities to the groove which appears throughout, not forgetting the ferocious climactic fire it finishes on. If there is any ‘flaw’ with the release it is a similarity in what are admittedly few rather than many moments on the album but it can at times cause a blending of songs if not giving full focus to them as with this pair. This is not something you can place upon the best track on the album 01054. It is an abrasive pleasure, every member spoiling peace with their distinct intimidating skills and corrosive sounds. The first part of the song is a crawling sonic infestation which evolves into the eventual groove metal beast of insidious infectiousness and mesmeric contagious grooves. It is a glorious violation which out shines the other impressive slabs of excellent aural attitude. Completed by the sprawling density and acid of 260112, the synapse challenging climate of 271005, and 120399 with the returning strings accompanied by a gorgeous female voice again emerging the senses in overwhelming yet magnetic atmospheres, the album is an outstanding encounter which fans of bands ranging from Neurosis, Amen Ra, and Deftones will find a deep resonance with. Accomplished in quality and individual skills, and powerful in ambience and atmospheric manipulation, Gruzy absolutu, rewizja symboli is a should investigate release. The RingMaster ..::TRACK-LIST::.. 1. 101112 03:24 2. 270492 04:51 3. 280908 06:31 4. 111111 05:09 5. 010504 04:19 6. 260112 05:41 7. 271005 04:40 8. 120399 04:12 ..::OBSADA::.. Adam Piskorz - bas, głos Jakub Rusakow - gitara Miłosz Rusakow - bębny Przemek Lebiedziński - głos, sample Radek - gitara Gościnnie: Konrad 'Sielak' Siedlecki, Asia Kucharska, Marzena Dżeżdżon - głosy Krzysztof Jakub Szwarc - altówka https://www.youtube.com/watch?v=xxKrbHDQ23g SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 0
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-29 08:24:56
Rozmiar: 257.53 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. 'Ile oni mają lat?' Się zapytałem wydawcy Mrzonek i nieco mnie zaskoczyła odpowiedź, że w okolicach trzydziestki. Mrzonki grają bowiem jakby nie załapały się ze swoją nową falą na Marchewkę w 87 roku. Co jest komplementem, jakby ktoś pytał. Może to za sprawą saksofonu, który jest ważnym elementem budującym brzmienie Mrzonek, może za sprawą skojarzeń które biegną gdzieś do Klausa Mittfocha czy solowego Janerki do Republiki. Musi też, miejmy to już za sobą, paść nazwa Świetliki, bo tu też za mikrofonem poeta który lubi zadeklamować zamiast zaśpiewać - ale to ostatnie skojarzenie jednak dosyć odległe i nieco krzywdzące dla zespołu jest, więc się nim nie sugerujcie. No chyba, że lubicie Świetliki, to wtedy można. Poezji nie będę oceniał, ale Mrzonki grają fajniej. Zaskakująca, nietypowa dla antenowego katalogu pozycja.” Szymon 'Antena Krzyku' Na płycie mamy sześć utworów, które wyłamują się jednoznacznemu określeniu co do tego, co tak naprawdę grają Mrzonki. Bo zaczyna się całkiem nieźle, numer „Reklama” jest żywiołowy, a antykonsumpcyjny poetycki manifest doskonale łączy się tu z dźwiękowymi migawkami z telewizyjnych reklam, skrawków filmików czy telewizyjnych relacji. Ale już drugi kawałek, „Tabletka”, zwalnia i zmienia się w zimno-falową ciągłość, gdzie za „pierwsze skrzypce” robi tutaj saksofon, którego w ogóle jest pełno w Mrzonkach. „Koniec Fiata” to nostalgiczna i nastrojowa podróż w poszukiwaniu czegoś utraconego. I znów ten saksofon… a wokal Tomka przepuszczony tu został przez megafon. „Sen” to kolejny numer, gdzie zespół jedzie na tych swoich zwolnionych obrotach, tym razem sax przez niemal cały utwór tworzy bardzo fajną linie melodyczną, a w pewnym momencie wybija się gitara, a nawet w końcowej faze swoje solo ma perkusista. W tytułowym „Narysowanym” Mrzonki znów nieco przyśpieszają, ponownie pojawiają się fajne i powtarzające się motywy z saksofonem, który oczywiście ma tu też swoją solówkę. Dla mnie, obok „Reklamy”, jeden z najlepszych numerów na płycie. Na sam koniec mamy nową wersję kawałka „Los Anieli”, w remiksie Kacpra, nowego członka Mrzonek który odpowiedzialny jest za elektronikę w unowocześnionej wersji zespołu. Pojawiające się w tłach delikatne połacie dźwięków podrasowują muzykę zespołu, nadając jej nieco inny wymiar. Remiks pokazuje nam na co stać nowego człowieka w ekipie. Ma on nieco dubowy rytm, jest trochę bajerów ale i tak przebija się przez to wszystko Marcin ze swoim saksofonem, który to instrument nadaje zespołowy znaczący obraz. Mrzonki mają na tej płycie jakby dwa oblicza; bardziej żywiołowe i to charakterystyczne dla nich, nastrojowo-nostalgiczne. W tym pierwszym odnajdujemy echa rocka alternatywnego, jak i post-punka, drugie wieje zimną falą i momentami takim troche art-rockiem. W tej ich miksturze brakuje mi trochę takich typowych dla post-punka czy zimnej fali brzmień gitar, ale zdaję sobie sprawę z tego, że Mrzonki to zlepek ludzi z naprawdę różnych klimatów muzycznych, a i nie można przecież mieć wszystkiego… Wybijające w tym zespole są jeszcze dwie rzeczy: saksofon, który naprawdę odgrywa tu bardzo dużą rolę i gra Marcina potrafi nadać tym kawałkom klimat nie do podrobienia. Druga rzecz to Tomek ze swym poetyckim wokalem i takowymi tekstami. Mrzonki to w dużej mierze „jego” zespół i bez niego po prostu nie miałby on sensu istnieć.” Krawat 'Chaos w Mojej Głowie' ..::TRACK-LIST::.. 1. Reklama 03:23 2. Tabletka 06:16 3. Koniec Fiata 04:40 4. Sen 04:51 5. Narysowany 03:59 6. Los Anieli (Echology Remix) 07:42 ..::OBSADA::.. Tomasz Berrached - wokal Wojciech Machniak - gitara Marcin Kania - saksofon, klawisze Michał Siwek - bas Waldemar Leśniak - perkusja Kacper 'Echology' Żarna - efekty specjalne Słowa - Tomasz Berrached https://www.youtube.com/watch?v=TWIC9E5o_tU SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 6
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-18 18:50:48
Rozmiar: 72.90 MB
Peerów: 7
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. 'Ile oni mają lat?' Się zapytałem wydawcy Mrzonek i nieco mnie zaskoczyła odpowiedź, że w okolicach trzydziestki. Mrzonki grają bowiem jakby nie załapały się ze swoją nową falą na Marchewkę w 87 roku. Co jest komplementem, jakby ktoś pytał. Może to za sprawą saksofonu, który jest ważnym elementem budującym brzmienie Mrzonek, może za sprawą skojarzeń które biegną gdzieś do Klausa Mittfocha czy solowego Janerki do Republiki. Musi też, miejmy to już za sobą, paść nazwa Świetliki, bo tu też za mikrofonem poeta który lubi zadeklamować zamiast zaśpiewać - ale to ostatnie skojarzenie jednak dosyć odległe i nieco krzywdzące dla zespołu jest, więc się nim nie sugerujcie. No chyba, że lubicie Świetliki, to wtedy można. Poezji nie będę oceniał, ale Mrzonki grają fajniej. Zaskakująca, nietypowa dla antenowego katalogu pozycja.” Szymon 'Antena Krzyku' Na płycie mamy sześć utworów, które wyłamują się jednoznacznemu określeniu co do tego, co tak naprawdę grają Mrzonki. Bo zaczyna się całkiem nieźle, numer „Reklama” jest żywiołowy, a antykonsumpcyjny poetycki manifest doskonale łączy się tu z dźwiękowymi migawkami z telewizyjnych reklam, skrawków filmików czy telewizyjnych relacji. Ale już drugi kawałek, „Tabletka”, zwalnia i zmienia się w zimno-falową ciągłość, gdzie za „pierwsze skrzypce” robi tutaj saksofon, którego w ogóle jest pełno w Mrzonkach. „Koniec Fiata” to nostalgiczna i nastrojowa podróż w poszukiwaniu czegoś utraconego. I znów ten saksofon… a wokal Tomka przepuszczony tu został przez megafon. „Sen” to kolejny numer, gdzie zespół jedzie na tych swoich zwolnionych obrotach, tym razem sax przez niemal cały utwór tworzy bardzo fajną linie melodyczną, a w pewnym momencie wybija się gitara, a nawet w końcowej faze swoje solo ma perkusista. W tytułowym „Narysowanym” Mrzonki znów nieco przyśpieszają, ponownie pojawiają się fajne i powtarzające się motywy z saksofonem, który oczywiście ma tu też swoją solówkę. Dla mnie, obok „Reklamy”, jeden z najlepszych numerów na płycie. Na sam koniec mamy nową wersję kawałka „Los Anieli”, w remiksie Kacpra, nowego członka Mrzonek który odpowiedzialny jest za elektronikę w unowocześnionej wersji zespołu. Pojawiające się w tłach delikatne połacie dźwięków podrasowują muzykę zespołu, nadając jej nieco inny wymiar. Remiks pokazuje nam na co stać nowego człowieka w ekipie. Ma on nieco dubowy rytm, jest trochę bajerów ale i tak przebija się przez to wszystko Marcin ze swoim saksofonem, który to instrument nadaje zespołowy znaczący obraz. Mrzonki mają na tej płycie jakby dwa oblicza; bardziej żywiołowe i to charakterystyczne dla nich, nastrojowo-nostalgiczne. W tym pierwszym odnajdujemy echa rocka alternatywnego, jak i post-punka, drugie wieje zimną falą i momentami takim troche art-rockiem. W tej ich miksturze brakuje mi trochę takich typowych dla post-punka czy zimnej fali brzmień gitar, ale zdaję sobie sprawę z tego, że Mrzonki to zlepek ludzi z naprawdę różnych klimatów muzycznych, a i nie można przecież mieć wszystkiego… Wybijające w tym zespole są jeszcze dwie rzeczy: saksofon, który naprawdę odgrywa tu bardzo dużą rolę i gra Marcina potrafi nadać tym kawałkom klimat nie do podrobienia. Druga rzecz to Tomek ze swym poetyckim wokalem i takowymi tekstami. Mrzonki to w dużej mierze „jego” zespół i bez niego po prostu nie miałby on sensu istnieć.” Krawat 'Chaos w Mojej Głowie' ..::TRACK-LIST::.. 1. Reklama 03:23 2. Tabletka 06:16 3. Koniec Fiata 04:40 4. Sen 04:51 5. Narysowany 03:59 6. Los Anieli (Echology Remix) 07:42 ..::OBSADA::.. Tomasz Berrached - wokal Wojciech Machniak - gitara Marcin Kania - saksofon, klawisze Michał Siwek - bas Waldemar Leśniak - perkusja Kacper 'Echology' Żarna - efekty specjalne Słowa - Tomasz Berrached https://www.youtube.com/watch?v=TWIC9E5o_tU SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 7
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-09-18 18:47:42
Rozmiar: 184.75 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Gardenia to legenda rodzimej sceny nowofalowej przełomu 80. i 90., która przez kolejne dekady tworzyła i grała koncerty, niosąc w swej muzyce i tekstach werteryzm zimnej fali, psychodeliczne odloty i punkową szorstkość. Wydana w tym roku płyta Czarny Gotyk stanowi konsekwentne rozwinięcie obranej niegdyś stylistyki, skupiającej w sobie wszystkie ponure odcienie dekadenckich odmian rockowego grania. Gdy słucham najnowszego albumu, do głowy przychodzą mi takie nazwy jak Killing Joke, Siekiera, New Model Army, Klaus Mittfoch i Echo & The Bunnymen. Ale jednocześnie, choć w piosenkach Gardenii występuję pewne powinowactwo z ekstraklasą nowej fali (rozumianej szeroko), to należy oddać zespołowi, że obiera własny, swoisty kurs, momentami sięgający swym lotem mrocznego nieba. Przenikanie się z muzyką i tekstami kapeli nie jest zadaniem prostym, bo płyta Czarny Gotyk pozbawiona jest miłego dla ucha lukru, który niósłby jakieś pocieczenie. Depresja, samotność, śmierć, rozstanie – Gardenia nie rozpieszcza swoich słuchaczy, ale i też nie oszukuje, jak miewają w zwyczaju popowi wykonawcy. W otwierającym płytę utworze tytułowym mamy zgrzytliwy riff i jasną deklarację Radosława Nowaka, który wypranym ciepłych barw głosem śpiewa: Siostry miłosierdzia ubrane na czarno, pokazują mi przyszłość krwawą. Nie każdy zatem będzie gotowy na muzyczną i liryczną eskapadę, na którą kapela zaprasza, bo rejs z Gardenią po mglistej rzece niepokojących dźwięków, jest jak wyprawa do jądra ciemności. Muzycznie zaś mamy tutaj pełen przekrój przez klimaty typowe dla zimno falowych lat 80., ale podane w sposób szczery i wciąż aktualny. Znajdziemy zatem na Czarnym Gotyku punkowy brud i nieokrzesanie (Wszystko co mam, Ona odeszła czy Korytarz). Wciągają swą programową monotonią, psychodelicznym odlotem i wzniosłą atmosferą Jutro będzie za późno, Przy twoim łóżku i Chodzę po ruinach. Mroczno wybrzmiewa Psychodelia umierania, ale za sprawą klawiszowej partii niesie pewną lekkość oraz oddech. Na strychu zaskakuje wciągającą, posępną i bluesową formą kompozycji, a solo na saksofonie dodaje kompozycji klasy i sznytu. Smutna ballada Pytanie opiera się na partii fortepianu (choć nie zabrakło tu garażowych dźwięków gitary). Pulsujące Kim ty jesteś brzmi niezwykle przestrzennie i lekko (tutaj znowu odzywa się „nerwowy” saksofon), podobnie jak zamykający płytę Musi być coś więcej, w którym jednak pojawia się bardzo blada nadzieja: Musi być coś więcej niż jest, musi być coś jeszcze… Wszystko to składa się w spójny muzyczno-liryczny obraz, namalowany rozmaitymi odcieniami szarości. Piosenki na albumie są doskonale zaaranżowane: oszczędnie, bez zbędnych dźwięków, ale i nie ascetycznie, bo zespół pozwala sobie na liczne urozmaicenia. Dla niektórych będą to pejzaże nazbyt depresyjne, inni w konfrontacji z nimi odnajdą zaspokojenie dla mrocznych zakamarków duszy. Można odrzucić, można zbuntować się przeciwko tym piosenkom, albo wręcz przeciwnie - zakochać się w Czarnym Gotyku. Nie można jednak przejść obok bez jakiejkolwiek refleksji. Paweł Lach Gardenia zabiera słuchacza w czarno-białe pejzaże ponurych zaułków, pustych ulic przygniecionych ciężarem stalowych chmur i okrytych ciemnością korytarzy. Tak naprawdę "Czarny gotyk" to album, którym kultowy warszawski zespół obchodzi trzydziestolecie istnienia. Mało tego, nagrany został w klasycznym składzie i w moim odczuciu jest zarazem najlepszym, bo i najbardziej spójnym stylistycznie krążkiem Gardenii. Punkowy brud miesza się z chłodem zimnej fali, psychodelicznymi zakusami i hard rockową mocą, tworząc zwarty organizm. Takie połączenie New Model Army z Klaus Mitffoch, Siekierą i Neilem Youngiem. Niemniej już same gatunkowe szufladki pozwolą stwierdzić, że jest to muzyka ciężka percepcyjnie. To materiał depresyjny, ubrudzony błotem, pełen neuroz, pesymistyczny i pierwszorzędnie dołujący. Radosław Nowak swoim zachrypłym, szorstkim głosem melorecytuje przygnębiające teksty o stracie, rozpaczy, braku nadziei. Wystarczy zerknąć na wyrywki z pierwszych trzech utworów: "Siostry miłosierdzia // Ubrane na czarno // Chodzą w milczeniu // Pokazują marność" ("Czarny gotyk"), "Rzeczywistość jest jak egzekucja marzeń" ("Wszystko co mam"), "Psycholog mi radzi: masz po co żyć! ?? Ale ja mam to gdzieś" ("Jutro będzie za późno"). Teksty wręcz wypchane aforyzmami to bardzo mocna strona "Czarnego gotyku". Klimat budują brudne, bardzo charakterystyczne gitary Aleksandra Januszewskiego, który potrafi im nadać rock'n'rollowej motoryki. Absolutnie kapitalny jest bas Michała Zawadzkiego, fantastycznie zresztą brzmiący. Zimnofalową rytmikę utrzymuje Mariusz Radzikowski. Realizacja materiału jest jego olbrzymią zaletą - tu ukłony w stronę Mirosława Gila (gitarzysty Collage i Believe). "Czarny gotyk" jest jednak albumem chyba nieco przeciągniętym, zwyczajnie za długim. Zespół spokojnie mógł podarować sobie ze trzy-cztery kawałki, tym bardziej, że kilka utworów to kompozycje wręcz bliźniacze, to tak jakby słuchać w kółko tego samego numeru z innym tekstem. Na tle całości zdecydowanie wyróżnia się tytułowy, punkujący "Czarny gotyk", bluesująca "Psychodelia umierania", napędzany rock'n'rollową motoryką "Ona odeszła", na wpół akustyczny "Stoję na ulicy sam" czy hard rockowy "Obudziłem się". Mocnym punktem jest hipnotyzujący "Na strychu" z gitarową solówką Mirka Gila i porywającym saksofonem Karola Gołowacza, w którym czuć ducha Dicka Parry'ego. W zimnofalowych klimatach wytarzane są posępne "Chodzę po ruinach" i "Przy twoim łóżku", a bezwzględnie najlepsza jest szorstka ballada na bazie partii fortepianu, zatytułowana "Pytanie" i wszystko czego brakuje temu utworowi, to jakaś emocjonalna gitarowa solówka pełna podciągów i pisków. Album zamyka neurotyczny "Musi być coś więcej" z prowadzonymi w punkt partiami basu i saksofonu. Jest więc tych solidnych kawałków całkiem sporo. "Czarny gotyk" to dojrzała płyta facetów, którzy doskonale wiedzą co chcą przekazać i jakimi środkami. Brudne brzmienie idealnie obrazuje ponure teksty i depresyjny nastrój. Stylistyki punku, zimnej fali i psychodelii łączą się bezbłędnie w szary, depresyjny obraz. Gardenia nagrała przejmujący, posępny krążek. Grzegorz Bryk ..::TRACK-LIST::.. 1. Czarny Gotyk 2. Wszystko Co Mam 3. Jutro Będzie Za Późno 4. Psychodelia Umierania 5. Ona Odeszła 6. Stoję Na Ulicy Sam 7. Obudziłem Się 8. Na Strychu 9. Dobry Koniec 10. Chodzę Po Ruinach 11. Pytanie 12. Korytarz 13. Przy Twoim łóżku 14. Kim Ty Jesteś? 15. Musi Być Coś Więcej ..::OBSADA::.. Radosław Nowak - vocals Alek Januszewski - guitar Przemysław Wójcicki - bass Mariusz Radzikowski - drums https://www.youtube.com/watch?v=3uVqsCtBBHM SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 2
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-08-30 16:37:13
Rozmiar: 135.50 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI.
..::OPIS::.. Zespół istnieje od lutego 2006 roku. W jego skład wchodzi trzech gliwickich grajków, obsługujących gitarę, bas, bębny i mikrofon. Muzyka, jaką tworzą, to energetyczna mieszanka punka, reggae i ska. Od kilku lat kapela regularnie koncertuje, zarówno na własnym podwórku jak i w całej Polsce. W trakcie swojej niemal pięcioletniej kariery zespół miał okazję zaprezentować się w towarzystwie takich kapel jak: Akurat, Zielone Żabki, Vespa, El Dupa i wiele innych. Jak do tej pory A-FRONT! wydał własnym nakładem materiał koncertowy pod znamiennym tytułem "NEO-ROOTS-GRUNGE-PUNK", a także zawierającą cztery utwory studyjną demówkę pod tytułem "THE MO". Debiutancka płyta "409" swoją premierę miała na początku listopada 2010. Album jest podsumowaniem pięciu lat działalności kapeli i zawierać będzie 15 utworów nagranych we wrocławskim studio „Clash”. Na płycie gościnnie udzielili się muzycy Plagiatu 199, a także założyciel legendarnego ensemblu El Dupa – Dr YrY! Kilka utworów wzbogaconych jest także o brzmienie dęciaków i klawiszy. ..::TRACK-LIST::.. 1. Yyy 0:05 2. Pieśń Na Wejście 2:09 3. Stan Zagrożenia 2:51 4. To My! 3:51 5. 409 4:06 6. Obserwujesz Zboku 3:05 7. Malkontenci 3:16 8. Afront 3:17 9. Dużo Więcej Wart 4:22 10. Humppa 2:54 11. Uciekinier 4:13 12. Punkt Widzenia 2:29 13. Studenci 2:40 14. Patyczek 1:44 Bonus: 15. Rege Z Yamahy 5:36 2 - (inspirowany tradycyjną pieśnią ludową) 14 - muz: zasłyszana 15 - muz/sł: prosto z dupy (tribute to Easy Jerzy/Killa Familla Nagrań dokonano: Studio "Clash" Wrocław ..::OBSADA::.. Bass [Bas], Vocals [Wokal] - Tomasz 'Therion' Rybiński Drums [Bębny] - Adam 'Siksa' Siwek Vocals [Wokal], Guitar [Gitary] - Bartosz 'Łapa' Łapszyński Guest [Gościnnie]: Saxophone [Saksofon] - Maciej Zieliński Trombone [Puzon] - Artek Cieślak Trumpet [Trąbka] - Robert Michura Vocals [Wokal] - Madzia Czomperlik Vocals [Wokal], Keyboards [Klawisz] - Dr YrY https://www.youtube.com/watch?v=sjVUmhS1NSo SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 4
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-06-21 20:19:30
Rozmiar: 107.72 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
...( Info )...
Lao Che Dyskografia FLAC Artist: Lao Che Genre: Rock/Alternative Format: FLAC, MP3 Lista Albumów: 2002 - Gusła 2005 - Powstanie Warszawskie 2008 - Gospel 2010 - Prąd Stały~Prąd Zmienny 2012 - Soundtrack 2015 - Dzieciom 2018 - Nie Raj (Single) 2018 - Wiedza o Społeczeństwie 2019 - Live Pol'And'Rock Festival (2018) [MP3]
Seedów: 4
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-05-28 07:01:30
Rozmiar: 2.59 GB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
...SIŁA I PIĘKNO MUZYKI TKWIĄ W JEJ RÓŻNORODNOŚCI...
..::OPIS::.. Minęły dwa lata od pierwszego albumu zespołu Żurawie 'Poza zasięgiem'. Ten czas muzycy wykorzystali na intensywne prace nad nową płytą. - Będzie zdecydowanie intensywniej. Na 'Nowej stoczni' będzie więcej szybszych numerów, więcej alternatywnych strojeń, trochę niższych strojeń - zdradza Mateusz Bartoszek. - Ten album to dużo kombinowania z alternatywnym strojeniem, postawiliśmy też na trochę więcej wstawek elektronicznych w postaci drum loopów, sampli, loopów gitarowych. Ta muzyka będzie miała dużo więcej warstw, dużo więcej ścieżek, które będą się uzupełniały. Mateusz zdradza też, że Żurawie postanowiły odejść od utartego schematu utworów muzycznych: zwrotka, refren, zwrotka, refren, most, solo. - Chcemy, by słuchacz miał element zaskoczenia. Muzycy przyznają, że nowszy materiał będzie trochę cięższy, ale dalej będzie w nim słychać znane Żurawie. - Chyba w tych utworach nie będę bardziej krzyczał - ocenia Michał Juniewicz. - Będzie mniej kawałków, w których krzyczę, ale jak już krzyczę, to krzyczę bardziej. Mateusz, Michał i Ignacy skupili się na konstrukcji utworów, by tworzyć ciekawe struktury dźwiękowe. - Parę razy graliśmy te nowe kawałki na koncertach. Reakcja na żywo była bardzo pozytywna, mamy nadzieję, że taki będzie też odbiór płyty - przyznają. - Dużo naszego myślenia poszło w sposób konstruowania tych piosenek. Na płycie znalazła się dopiero trzecia wersja utworu 'Paraliż'. Męczyliśmy się z niektórymi utworami miesiącami, ale uzyskaliśmy rezultat, z którego jesteśmy zadowoleni. Żurawie na swoich koncertach wypadają bardzo mocno, intensywnie. Na płycie 'Nowa stocznia' chcą oddać słuchaczom część tej intensywności. Żurawie wydawniczo pozostają w znanym sobie labelu Koty Records. - Lubimy pracować z ludźmi, którym ufamy i znamy osobiście - podkreślają. - Dziś jesteśmy zadowoleni z tego, co stworzyliśmy i chcemy to ludziom pokazać. Nie będę owijał w bawełnę: okres zimnej i nowej fali to w moim odczuciu jedno z najciekawszych zjawisk w historii muzyki rockowej. Urodziłem się za późno, żeby załapać się na koncerty największych tuzów tego nurtu, ale gdy tylko odkryłem, co się tam działo, kompletnie wsiąkłem. Jestem absolutnym fanem Siekiery we wszystkich odsłonach. Mógłbym żyć bez – powiedzmy – AC/DC, ale bez Joy Division już nie. Fakt, że nadal na rynek trafia muzyka, w której słychać ducha tamtych czasów, sprawia, że robi mi się ciepło na serduszku. W ostatnich miesiącach miałem szczególne powody do zadowolenia: najpierw nowe wydawnictwo Zespołu Sztylety (znakomite skądinąd), a teraz nowe Żurawie. Kapele te są sobie pokrewne i doskonale zdają sobie z tego sprawę – swego czasu wydały nawet splita. Oba zespoły robią świetną robotę, rozwijają się i jak widać po zasięgach, zdobywają coraz więcej fanów. I dobrze – należy im się jak psu buda. Żurawie wyróżniają się na scenie pod wieloma względami. Po pierwsze: ich muzyka jest bardzo przemyślana, po drugie: są cholernie mocni warsztatowo (czapki z głów, zwłaszcza dla perkusisty) i po trzecie, najważniejsze: ich kawałki mają bardzo dobre teksty. Ich autor nie tylko ma wiele do powiedzenia, ale też czuje rytmikę i dynamikę słów i posługuje się nimi na poziomie, którego nie powstydziliby się najlepsi technicznie raperzy. Posłuchajcie chociażby „Innych światów” – numeru, który otwiera nowy album. Z wypowiedzi muzyków Żurawi sprzed premiery „Nowej stoczni” można było wysnuć wniosek, że zespół podczas tworzenia tego materiału usiłował sam siebie przekroczyć i wejść na kolejny poziom. Panowie zgodnie z zapowiedziami odeszli od piosenkowej struktury utworów i pokombinowali inaczej. Pokombinowali też ze strojeniem gitar. Te eksperymenty słychać, udało się dzięki nim osiągnąć intrygujący efekt, nie mogę się jednak zdecydować, czy ostatecznie wyszły płycie na dobre. Nie zrozumcie mnie źle – to super, że zespół szuka, rozwija się, a nie gra w kółko tę samą piosenkę, jak się to zdarza składom znanym z mainstreamowych rozgłośni radiowych. Tyle, że przez te eksperymenty kawałki tracą na chwytliwości i w efekcie trudniej zagnieżdżają się w umyśle słuchacza. Pod tym względem „Poza zasięgiem”, czyli poprzedni longplay Żurawi, był lepszy, mimo znacznie słabszej realizacji. Co więcej drugi i trzeci utwór (odpowiednio „Wody jest niewiele” i „Hałas”) są moim zdaniem najmniej chwytliwe na płycie. Gdy już zrozumie się, o co Żurawiom chodzi, łatwiej jest te dwa numery docenić. Tyle, że żyjemy w czasach, w których pojawienie się dwóch średnich kawałków obok siebie zazwyczaj powoduje wyłączenie płyty, i obawiam się, że może to odrobinę zepsuć Żurawiom zasięgi. Mój ulubiony kawałek na „Nowej stoczni” to „Wizja lokalna”. Jest dużo spokojniejszy od reszty albumu, ale fantastycznie napisany i zaśpiewany. To taki oddech i chwila refleksji pomiędzy muzyką intensywną i chwilami przytłaczającą. Uważam, że zawiera najlepszy obok „Innych światów” tekst na płycie i że jako jedyny wart jest zapętlenia na odtwarzaczu. Podsumowując: „Nowa stocznia” to bardzo dobra płyta, choć niekoniecznie zmieściłaby się w moim tegorocznym top 10. Wydaje mi się, że najlepszy album Żurawi wciąż jeszcze jest przed nami. Tym bardziej warto śledzić ten zespół i przekonać się co jeszcze ma nam do zaoferowania. Michał Bleja ..::TRACK-LIST::.. 1. Inne światy 05:41 2. Wody jest niewiele 03:58 3. Hałas 06:09 4. Przejście pod mostem 01:18 5. Wizja lokalna 06:55 6. Paraliż 05:03 7. Szum 03:28 8. Ścieki 03:58 9. Największy cień 06:41 ..::OBSADA::.. Michał Juniewicz - wokal, gitara, syntezator Ignacy Macikowski - wokal, perkusja Mateusz Bartoszek - wokal, gitara, syntezator https://www.youtube.com/watch?v=slqweLoD5x8 SEED 14:30-23:00. POLECAM!!!
Seedów: 2
Komentarze: 0
Data dodania:
2024-01-22 15:46:47
Rozmiar: 101.58 MB
Peerów: 0
Dodał: Fallen_Angel
Opis
..::INFO::..
Artist...............: PJ Harvey Album................: To Bring You My Love Genre................: Rock Source...............: WEBQ Year.................: 1995 Ripper...............: & Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.4.2 20221022 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 56 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: - Information..........: Universal-Island Records Ltd. ..::TRACK-LIST::.. 1. PJ Harvey - To Bring You My Love 2. PJ Harvey - Meet Ze Monsta 3. PJ Harvey - Working For The Man 4. PJ Harvey - C'mon Billy 5. PJ Harvey - Teclo 6. PJ Harvey - Long Snake Moan 7. PJ Harvey - Down By The Water (Album Version) 8. PJ Harvey - I Think I'm A Mother 9. PJ Harvey - Send His Love To Me 10. PJ Harvey - The Dancer ..::DODATKOWE-INFO::.. Playing Time.........: 42:41 Total Size...........: 239,34 MB
Seedów: 40
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-07-07 11:07:50
Rozmiar: 239.40 MB
Peerów: 16
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Artist...............: PJ Harvey Album................: Rid Of Me Genre................: Rock Alternativa Source...............: WEBQ Year.................: 1993 Ripper...............: & Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.4.2 20221022 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 55 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: - Information..........: Universal-Island Records Ltd. ..::TRACK-LIST::.. 1. PJ Harvey - Rid Of Me 2. PJ Harvey - Missed 3. PJ Harvey - Legs 4. PJ Harvey - Rub 'Til It Bleeds 5. PJ Harvey - Hook 6. PJ Harvey - Man-Size Sextet (Sextet) 7. PJ Harvey - Highway '61 Revisited 8. PJ Harvey - 50ft Queenie 9. PJ Harvey - Yuri-G 10. PJ Harvey - Man-Size 11. PJ Harvey - Dry 12. PJ Harvey - Me-Jane 13. PJ Harvey - Snake 14. PJ Harvey - Ecstasy ..::DODATKOWE-INFO::.. Playing Time.........: 48:09 Total Size...........: 268,77 MB
Seedów: 51
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-07-07 11:06:27
Rozmiar: 268.85 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Artist...............: PJ Harvey Album................: Dry Genre................: Rock Alternativa Source...............: WEBQ Year.................: 1992 Ripper...............: & Codec................: Free Lossless Audio Codec (FLAC) Version..............: reference libFLAC 1.4.2 20221022 Quality..............: Lossless, (avg. compression: 65 %) Channels.............: Stereo / 44100 HZ / 16 Bit Tags.................: - Information..........: Too Pure ..::TRACK-LIST::.. 1. PJ Harvey - Oh My Lover 2. PJ Harvey - O Stella 3. PJ Harvey - Dress 4. PJ Harvey - Victory 5. PJ Harvey - Happy and Bleeding 6. PJ Harvey - Sheela-na-gig 7. PJ Harvey - Hair 8. PJ Harvey - Joe 9. PJ Harvey - Plants and Rags 10. PJ Harvey - Fountain 11. PJ Harvey - Water ..::DODATKOWE-INFO::.. Playing Time.........: 40:11 Total Size...........: 260,40 MB
Seedów: 7
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-07-07 11:06:08
Rozmiar: 260.46 MB
Peerów: 5
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Artist: PJ Harvey Album: I Inside the Old Year Dying Year: 2023 Genre: Alternative Format: FLAC 24 bit/96000Hz ..::TRACK-LIST::.. 01. Prayer at the Gate 02. Autumn Term 03. Lwonesome Tonight 04. Seem an I 05. The Nether-edge 06. I Inside the Old Year Dying 07. All Souls 08. A Child's Question, August 09. I Inside the Old I Dying 10. August 11. A Child's Question, July 12. A Noiseless Noise
Seedów: 30
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-07-06 22:02:04
Rozmiar: 745.79 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
Opis
..::INFO::..
Artist: Linkin Park Title: Meteora 20th Anniversary Edition Year Of Release: 2023 Genre: Alt Rock Label: Warner Records Quality: Mp3 Bitrate: 320 kbps Total Time: 05:00:25 min Total Size: 622 Mb ..::TRACK-LIST::.. CD1 1. Foreword (0:13) 2. Don't Stay (3:08) 3. Somewhere I Belong (3:34) 4. Lying from You (2:55) 5. Hit the Floor (2:44) 6. Easier to Run (3:24) 7. Faint (2:42) 8. Figure.09 (3:18) 9. Breaking the Habit (3:16) 10. From the Inside (2:56) 11. Nobody's Listening (2:59) 12. Session (2:25) 13. Numb (3:08) CD2 1. Don't Stay (Live In Texas) (3:19) 2. Somewhere I Belong (Live In Texas) (3:35) 3. Lying from You (Live In Texas) (3:06) 4. Papercut (Live In Texas) (3:06) 5. Points of Authority (Live In Texas) (3:26) 6. Runaway (Live In Texas) (3:07) 7. Faint (Live In Texas) (2:46) 8. From the Inside (Live In Texas) (3:01) 9. Figure.09 (Live In Texas) (3:51) 10. With You (Live In Texas) (3:20) 11. By Myself (Live In Texas) (4:07) 12. P5hng Me A*Wy (Live In Texas) (5:05) 13. Numb (Live In Texas) (3:14) 14. Crawling (Live In Texas) (3:42) 15. In the End (Live In Texas) (4:04) 16. A Place for My Head (Live In Texas) (3:57) 17. One Step Closer (Live In Texas) (4:01) CD3 1. Session (Live In Nottingham 2003) (1:14) 2. Don't Stay (Live In Nottingham 2003) (3:15) 3. Somewhere I Belong (Live In Nottingham 2003) (3:37) 4. Lying from You (Live In Nottingham 2003) (3:40) 5. Papercut (Live In Nottingham 2003) (3:06) 6. Points of Authority (Live In Nottingham 2003) (3:26) 7. Runaway (Live In Nottingham 2003) (3:52) 8. Faint (Live In Nottingham 2003) (2:46) 9. From the Inside (Live In Nottingham 2003) (3:00) 10. Hit the Floor (Live In Nottingham 2003) (3:14) 11. With You (Live In Nottingham 2003) (3:45) 12. Crawling (Live In Nottingham 2003) (4:00) 13. In the End (Live In Nottingham 2003) (4:31) 14. Easier to Run (Live In Nottingham 2003) (4:05) 15. A Place for My Head (Live In Nottingham 2003) (3:58) 16. One Step Closer (Live In Nottingham 2003) (4:04) CD4 1. A.06 (0:54) 2. Pretty Birdy (Somewhere I Belong 2002 Demo) (4:05) 3. Sold My Soul to Yo Mama (1:58) 4. Standing in the Middle (3:22) 5. Program (Meteora Demo) (3:32) 6. Faint (Demo 2002) (3:11) 7. Figure.09 (Demo 2002) (3:24) 8. Drawing (Breaking The Habit Demo 2002) (3:32) 9. Cumulus (2002 Demo) (3:04) 10. A-Six (Original Long Version) (3:51) 11. Soundtrack (Meteora Demo) (3:16) 12. Broken Foot (Meteora Demo) (2:43) 13. Ominous (Meteora Demo) (3:08) 14. Unfortunate (Unreleased Demo 2002) (2:07) 15. Pepper (Meteora Demo) (2:56) 16. Breaking the Habit (Original Mike 2002 Demo) (3:18) 17. Halo (Unreleased Demo 2002) (3:42) 18. Rhinocerous (2002 Demo) (3:35) 19. Attached (2003 Demo) (3:29) CD5 1. Lying from You (Live LPU Tour 2003) (3:04) 2. From the Inside (Live LPU Tour 2003) (2:56) 3. Easier to Run (Live LPU Tour 2003) (3:21) 4. Step Up (Live Projekt Revolution 2002) (4:15) 5. My December (Live Projekt Revolution 2002) (4:27) 6. Crawling (Live Reading Festival 2003) (3:35) 7. Breaking the Habit (Live Rock Am Ring 2004) (5:35) 8. Step Up/Nobody's Listening/It's Goin' Down (Live) (4:57) 9. Wish (Live Projekt Revolution 2004) (4:28) 10. One Step Closer (feat. Jonathan Davis) [Live Projekt Revolution 2004] (3:57) CD6 1. Lost (3:19) 2. Fighting Myself (3:21) 3. More the Victim (2:41) 4. Massive (3:08) 5. Healing Foot (3:31) 6. A6 (Meteora|20 Demo) (3:55) 7. Cuidado (Lying From You Demo) (3:18) 8. Husky (Hit The Floor Demo) (3:14) 9. Interrogation (Easier To Run Demo) (3:40) 10. Faint (Meteora|20 Demo) (3:56) 11. Plaster 2 (Figure.09 Demo) (2:57) 12. Shifter (From The Inside Demo) (3:25) 13. Wesside (3:14) 14. Resolution (4:37)
Seedów: 2
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-06-20 09:50:31
Rozmiar: 622.42 MB
Peerów: 0
Dodał: xdktkmhc
Opis
format : Flac
wykonawca - Marillion tytuł : Fugazi rok : 1984 gatunek : prog rock czas : 49:23 spis utworów i czas: 01. Assassing (07:03) 02. Punch & Judy (03:22) 03. Jigsaw (06:51) 04. Emerald Lies (05:12) 05. She Chameleon (06:54) 06. Incubus (08:32) 07. Fugazi (08:03)
Seedów: 2
Komentarze: 0
Data dodania:
2023-06-10 21:06:09
Rozmiar: 325.91 MB
Peerów: 0
Dodał: Uploader
|